Film | Muzyka | Pasje

W kinie: Lena (WFF)

 

LENA
polska premiera: Warszawski Festiwal Filmowy (październik 2011)
reż. Christophe Van Rompaey

moja ocena: 5.5/10

 

Zakompleksiona Lena chce normalnie żyć – tak po prostu. Niestety otoczenie nie traktuje jej z należytym szacunkiem. Wychowywana bez ojca przez zaborczą matkę, imigrantkę z Polski (o aparycji Agaty Buzek), dodatkowo onieśmielona własną otyłością dziewczyna nie potrafi radzić sobie z mężczyznami, więc jeśli jakiś chwilowo zwróci na nią uwagę, bezwiednie mu się oddaje, bez złudzeń, że któryś z przypadkowych kochanków się nią w ogóle zainteresuje. Dziewczyna jednak spotyka na swojej drodze Daana – przystojnego, sympatycznego chłopaka, który mieszka z zamkniętym w sobie ojcem i zdaje się naprawdę lubić Lenę. Gdy dziewczyna odejdzie od własnej matki, wprowadzi się do domu Daana i stworzy tam całkiem rodzinną atmosferę, zaczną się prawdziwe kłopoty. Christophe van Rompaey stworzył całkiem zgrabną tragikomedię, w której jednak za wszelką cenę chciał umieścić tyle wątków (bo każdy z bohaterów filmu: Lena, jej matka, Daan, jego ojciec ma swoje własne, absorbujące problemy emocjonalne i defekty w psychice), że to po prostu nie mogło się udać. Cała historia trąci trochę niezrozumiałym absurdem, choć nieźle się ją ogląda.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=5EQMfT59cm8]