W kinie: Kochanek Królowej

 

KOCHANEK KRÓLOWEJ
polska premiera: 21.09.2012
reż. Nikolaj Arcel

moja ocena: 7/10

 

„Kochanek Królowej” jest zaskakująco rześką i bardzo udaną próbą pożenienia kina historycznego i kostiumowego melodramatu. Oto libertyński lekarz Struensee, nastoletnia, zaczytana w oświeceniowej literaturze królowa Karolina i niezrównoważony psychicznie król Christian VII stają się twarzami postępowych reform, które wywracają do góry nogami przykrytą feudalnym mrokiem Danię. Twórcom nagrodzonego w Berlinie filmu niesamowicie udało zarysować się paralelę między nieplanowanym, zakazanym uczuciem, jakie połączyło duńską królową i nadwornego medyka – dowodzących reformatorskim żywiołem, a konserwatywną polityką, w którą niespodziewanie wdzierają się oświeceniowe prądy. Historia pokazała, że oba zrywy zakończyły się tragicznie. Nieprzygotowane na zmiany społeczeństwo i dworscy intryganci bezlitośnie rozliczyli się z romantycznymi reformatorami, szansy na przetrwanie tym bardziej nie miało uczucie, łączące Struensee’go i Karolinę. Zgodnie z przewidywaniami medyka dopiero następne pokolenie mogło cieszyć się oświeceniowymi zmianami, wpierw po raz kolejny, tym razem skutecznie, je wprowadzając. Mądre kino historyczne to takie, które nie tylko uczy historii, ale zostawia widza z pytaniami na jej temat, prowokuje do refleksji. Czy Karolina z wiekiem nie byłaby w stanie równie skutecznie za plecami męża samodzielnie reformować Danii, gdyby na jej drodze nie pojawił się lekarz z Niemiec? Czy Struensee nie przeprowadziłby rewolucji efektywniej, gdyby nie romans z żoną króla? Jak cudownie, że są jeszcze filmy, które choć ubrane w ładny, elegancki kostium, odważnie wychodzącą poza proste schematy historycznego kina.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=fc0x88h5O_s]