W kinie: Konfident (WFF)

 

KONFIDENT
polska premiera: październik 2012 (WFF)
reż. Jurij Nvota

moja ocena: 6/10

 

Najlepiej w konkursie na razie zaprezentowało się rozrywkowe kino umiejscowione w komunistycznym kontekście – polsko-słowacka wersja „Życia na podsłuchu”. Tytułowym konfidentem w filmie Juraja Nvoty jest Adam – zdolny inżynier telekomunikacyjny, który nieświadomie i niezamierzenie robi karierę w czechosłowackiej służbie bezpieczeństwa na przełomie lat 60. i 70., podsłuchując ludzi. Jego przełożeni w niemalże każdym dostrzegają podejrzany element antysystemowy, więc gdy Adam spotyka się niemalże twarzą w twarz z okrutnymi skutkami prowadzonych, pozornie dość niewinnych i nic nie wnoszących inwigilacji oraz odkrywa, że sam jest podsłuchiwany, postanawia zmienić swoją obojętną postawę. Na pewno fajną rzeczą w „Konfidencie” jest sam bohater – sympatyczny, bystry człowiek, który w życiu pragnie cieszyć się własnymi, małymi radościami. Chce, by dziewczyna mogła studiować, by mieli własne cztery kąty, by wieczorami razem bawili się w rytmie ulubionej, zachodniej muzyki. Adam buntuje się dopiero w momencie, gdy jego mała stabilizacja zostaje zagrożona. Nvota niewiele wnosi do obrazu tamtych czasów, nie mówi nawet o funkcjonowaniu komunistycznych systemów w specjalnie finezyjny sposób. „Konfident” to jednak kino bardzo swojskie i znośne, skądinąd lepiej pasujące do telewizji niż konkursu międzynarodowego festiwalu.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=3P-7nG1-STg]

 

***
Kasia na WFF powered by: