W kinie: Kokoko

 

KOKOKO
polska premiera: listopad 2012 (Sputnik)
reż. Avdotya Smirnova

moja ocena: 6/10

 

Naprawdę zabawnie i całkiem sensownie w „Kokoko” skonfrontowano dwie części rosyjskiego społeczeństwa. Liza jest wykształconą etnografką zatrudnioną przez petersburskie muzeum, obraca się głównie w towarzystwie osób podobnych sobie, uważających się za inteligentnych, oczytanych, kulturalnych ludzi w średnim wieku – miejską elitę. W wyniki zbiegu okoliczności pod dach Lizy trafia Wika – energiczna kobieta z prowincji, trochę prostacka, wiecznie pijąca, która wprowadza do nudnawej egzystencji nowo poznanej koleżanki sporo kolorytu i ekstrawagancji. Z początku Lizie odpowiada taki stan rzeczy, wiedziona misyjnym altruizmem obiera sobie za cel wstrzyknięcie w życie Wiki trochę kultury, wiedzy i inteligenckich wartości. Pozornie dwie, samotne kobiety nawiązują nić porozumienia, która jednak wystawiana zostaje na ciągłe próby. Żadna z bohaterek bowiem nie ma zamiaru się zmienić. Wika mimo swojego plebejskiego usposobienia, rozumie lepiej Lizę niż ktokolwiek z jej wykształconego otoczenia i choć społeczny kontekst w „Kokoko” wdziera się bez wątpienia na plan pierwszy, rosyjski film jest też opowieścią o trudnej (szorstkiej?) kobiecej przyjaźni. Nader wszystko jednak śmieszną, niezobowiązującą komedią zadającą kłam stereotypowi, że kino zza naszej wschodniej granicy zwykle charakteryzuje się głównie depresyjnością.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=8R-w_sDCFqU]