LINCOLN
polska premiera: 1.02.2013
reż. Steven Spielberg
moja ocena: 5.5/10
Tytuł filmu Stevena Spielberga jest mocno mylący. „Lincoln” nie jest bowiem epickim biophic’iem, który w sensowny sposób przybliżyłby publice na całym świecie postać jednego z najważniejszych, amerykańskich prezydentów. W „Lincolnie” oglądamy zaledwie jeden epizod z jego życia – walkę lidera Republikanów o 13. poprawkę do Konstytucji, która znosiła niewolnictwo i roboty przymusowe. W tle tych politycznych szachów kończy się wojna secesyjna, zaczynają społeczne przemiany. Ponieważ Spielberg trochę blefuje, że oto w całej okazałości prezentuje kulisy forsowania jednego z najistotniejszych praw w historii Ameryki, sam popada w pułapkę. Polityka w tamtych czasach miała w sobie coś ludycznego, potocznego, ze współczesnej perspektywy jawi się jako plebejski spektakl (nawet jeśli doprawiony sporą dawką sztywności, powagi, patosu) i taki właśnie jest film Spielberga – to przydługie, niespecjalnie porywające przedstawienie teatralne ze starannie oddany detalami z epoki i Danielem Day Lewisem w roli amerykańskiego przywódcy, który nie tylko za sprawą sprawnej charakteryzacji posturą i wyglądem naprawdę przypomina Lincolna, ale trochę nawet jakby nim jest.
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=BSA0ogkz-e8]