David Bowie: The Nexy Day
Columbia
Ogromne brawa dla 66-letniej ikony muzyki, która mimo że mogłaby odgrzewać kotlety, nagrywając swoje największe przeboje w najdziwniejszych aranżacjach, porywa się na nagranie nowej płyty, która nie tylko stanowi zbiór klasowych, świetnych piosenek, ale też dobitnie pokazuje, dlaczego Bowie jest absolutnym geniuszem.
Alice Smith: She
Rainwater Recordings
W głosie Alice Smith słychać niesamowitą charyzmę, którą miały absolutne ikony muzyki soulowej z Arethą Franklin na czele. Do tego dochodzi fajny, przyjemny songwriting – troszeczkę teatralny (ale zupełnie nieprzeszarżowany), zadziorny, przebojowy, klasyczny.
Rhye: Woman
Polydor
Klimatyczna, ujmująca elektronika, która emanuje lekkością i delikatną chwytliwością. Ociera się to momentami może o playlistę Chilli Zet, choć pewnie Rhye tam pewnie nigdy nie wyląduje, ale ta muzyka ma w sobie tyle czaru, a przy tym spokoju i fajowości, że ciężko się w niej nie zapomnieć.
Fiction: The Big Other
Moshi Moshi
Nigdy bym nie powiedziała, że takie indie rockowe, gitarowe granie w brytyjskim wydaniu circa 2003 może jeszcze wzbudzić we mnie jakiekolwiek pozytywne odczucia, a tym gościom z Londynu to się właśnie udało. Super, że słychać tam trochę Talking Heads, że część z tych piosenek jest dość nieoczywiście przebojowa.
Night Works: Urban Heat Island
Loose Lips
Trochę taki inteligencki indie pop, szarżujący bogactwem motywów z różnych stylistyk – soulu czy muzyki klubowej. Wyszła z tego ożywcza, przebojowa, rześka mieszanka bardzo współczesnej, kolorowej muzyki, zahaczającej nawet o letnio-słoneczne klimaty, które już chyba na dobre wypierają zimową szarość dnia.