W UKRYCIU
polska premiera: 29. WFF
reż. Jan Kidawa-Błoński
moja ocena: 3.5/10
„W ukryciu” Jany Kidawy-Błońskiego to typowy przykład kina, gdzie nieźle rokujący pomysł na ciekawą fabułę utopił się w taniej sensacji, nonszalancji, braku wrażliwości i wyczucia, a w końcu w fatalnym, wręcz okropnym sposobie spuentowania całej historii. Polska odpowiedź na „Fatalne Zauroczenie” rozgrywa się u schyłku wojny w Radomiu. Janka odkrywa, że jej ojciec w podłodze ukrywa młodą Żydówkę i nie jest z początku tym faktem zachwycona. Jak na czas okupacji, tej rodzinie wiedzie się całkiem nieźle. Mają szufladę pełną pieniędzy, znajdują czas na przyjacielskie, wystawne kolacje i muzykowanie w gronie najbliższych. Wszystko jednak do czasu, gdy ojciec Janki znika po łapance, a dziewczyna zostaje sama z ukrywaną koleżanką. Nie może być inaczej – ze strachu przed burzą i wszechogarniającą samotnością w niespokojnych czasach Polka wyląduje prosto w ramionach współlokatorki. Uczucie będzie tak silne, że nawet gdy wojna się skończy, a Niemcy opuszczą Radom, Janka zdecyduje, by nie powiadomić o tym Ester, która od początku mówiła, że tylko jak to wszystko się skończy, odszuka swojego ukochanego i wyjedzie do Rosji robić karierę baletową. W całą tę sytuację naprawdę trudno uwierzyć nie tylko dlatego, iż w zasadzie brak jakiejkolwiek chemii między głównymi bohaterkami. Magdalena Boczarska w roli Janki jest nienaturalnie rozhisteryzowana, a jej działania zupełnie nielogiczne, a Julia Pogrebińska jako Ester całkowicie bezbarwna. Szwankuje także praktycznie wszystko na drugim planie – postać ojca, sąsiada – szantażysty, chłopaka Żydówki, który stara się jej odszukać. Wszyscy oni w pewnym sensie stają się ofiarami kuriozalnej miłości, jaką Janka darzy koleżankę. Gdzieś pojawiła się w filmie furtka, by tę historię pokierować w stronę, w którą poszło „Oczyszczenie” Sofi Oksanen (książka też została zekranizowana), gdzie winy ślepej namiętności czasów wojny i okupacji muszą zostać odkupione, ale u Kidawy-Błońskiego ten wątek to najsłabsza część „W ukryciu”. Nawet jak na polskie, niewygórowane standardy ten film to rzecz bardzo przeciętna i po prostu za słaba na konkurs dużego, międzynarodowego festiwalu.
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=R0rBh9tkEVM]
***
Kasia na WFF powered by: