Czasem czytam: współczesna proza polska (3)

obokjulii


OBOK JULII
Eustachy Rylski
Wielka Litera, 2013

moja ocena: 7/10

 

Gdybym miała szukać porównania z filmem, powiedziałabym, że ostatnia powieść Rylskiego to wysmakowane kino noir w starym, niezapomnianym stylu, gdzie mroczna, dwuznaczna intryga kryminalna schodzi nieco na drugi plan za sprawą moralnych dwuznaczności, a przede wszystkim pełnokrwistych, ambiwalentnych postaci z Janem Ruczajem na czele. To w głównym bohaterze książki skupia się jej cały niesamowity, ale i wciągający pesymizm, nonszalancja, pretensja, emocjonalna groza, bezpardonowa ironia, gorzka śmieszność. Nawet jeśli “Obok Julii” nie są powieścią z gatunku tych wybitnych i wielkich, to właśnie za sprawą tej niezwykłej, ponoć nieco autobiograficznej postaci Jana Ruczaja, książka Rylskiego jawi się jako pozycja szalenie wartościowa. Poza tym zawsze miałam słabość do mrocznych, gorzkich kryminałów, które jednakowoż okazują się wcale nimi nie być.

 

bezcenny


BEZCENNY
Zygmunt Miłoszewski
W.A.B., 2013

moja ocena: 6/10

 

Utkwiło mi w pamięci zdanie, które kiedyś w “Drugim Śniadaniu Mistrzów” powiedział Zygmunt Miłoszewski o tym, że o ile nie stać nas na wielkie, epickie kino w hollywoodzkim stylu, o tyle możemy nadrabiać te niedostatki w literaturze, która wcale nie potrzebuje ogromnego budżetu, więc nie ma potrzeby się tu w ogóle ograniczać. Autor “Uwikłania” nie ograniczał się więc wcale, bo akcja jego powieści poświęcona poszukiwaniu legendarnego, zaginionego obrazu Rafaela toczy się na przestrzeni kilku dekad, różnych epok historycznych, w kilku krajach, opisuje się w niej szalone pościgi na tle skandynawskiej zimy czy efektowne strzelaniny na amerykańskim kontynencie. W historię wciągnięci są polscy i zagraniczni politycy, znani kryminaliści, obce wywiady, a nawet hitlerowcy. Czyta się to wszystko pysznie z tym, że gdzieś w połowie powieści z początku wartka akcja i pulsujące tempo historii ustępują miejsca na zbyteczne wątki miłosne i osobiste poszczególnych bohaterów “Bezcennego”. Miłoszewski zatem nie tylko sięga po hollywoodzki rozmach, ale i popełnia dokładnie takie same błędy, co i tak w dalszym ciągu sytuuje go w ścisłej czołówce najfajniejszych pisarzy rodzimej literatury rozrywkowej.

 

polkowski


ŚLADY KRWI
Jan Polkowski
M Wydawnictwo, 2013

moja ocena: 5/10

 

Ta książka ma dwie warstwy. Na pierwszą składa się rodzinna historia i tajemnica, którą powoli, nie bez problemów odkrywa powracający z emigracji mężczyzna. Poeta Jan Polkowski odnosi się w niej do dywagacji nad historyczną prawdą, ambiwalencji pojęcia ‘polskiej tożsamości’, okrucieństwa komunistycznego ustroju. Robi to szalenie poważnie, ale ta część “Śladów Krwi” wypada akurat bardzo przekonująco, dość gorzko i bezpardonowo, ale autor nie rozmija się tu z dość popularnym wątkiem rozliczeniowym często obecnym w rodzimej literaturze. Druga warstwa powieści Polkowskiego to już jednak rzecz zgoła odmienna, wpisująca się w nurt zacietrzewionej, prawicowej narracji o wszechpotężnym układzie trawiącym współczesną Polskę i spisku, jaki zawiązali ludzie dawnej władzy, ciągle pociągający za sznurki krajowej polityki. Jako że towarzyszy temu znów śmiertelna powaga, ciężko nie odnieść wrażenia, że w tej części swojej powieści Jan Polkowski staje się w prostej linii spadkobiercą myśli Bronisława Wildesteina, Rafała Ziemkiewicza i im podobnych, dla których działalność literacka staje się przedłużeniem publicystycznej krucjaty.