W kinie: 12 Years A Slave

zniewolony

 

12 YEARS A SLAVE
polska premiera: 31.01.2014
reż. Steve McQueen

moja ocena: 5.5/10

 

Steve McQueen to absolutny geniusz młodego pokolenia, który “Głodem” i “Wstydem” tchnął prawdziwą świeżość we współczesne kino. Teraz Brytyjczyk dostał szansę wkupienia się w łaski amerykańskiego mainstreamu i stworzył historię Solomona Northupa – czarnoskórego mężczyzny, który funkcjonował jako zupełnie wolny człowiek, ale został uprowadzony i sprzedany w stanach, gdzie niewolnictwo było na porządku dziennym bez możliwości kontaktu z kimkolwiek, kto mógłby potwierdzić jego tożsamość. “Zniewolony” to typowa, całkiem niezła, ale jednak amerykańska konfekcja, w którą oryginalności nie włożył nawet ktoś taki jak McQueen. Film przepełnia oczywista wzniosłość i patetyczność, przy której wzruszą się przede wszystkim liczni wyborcy Baracka Obamy. Oscarowe aspiracje produkcji potwierdza nie tylko jej tematyka, ale też różne, inne szczegóły jak np. ckliwa, epicka ścieżka dźwiękowa autorstwa samego Hansa Zimmera. Świetną, operatorską pracę wykonał w “Zniewolonym” Sean Bobbitt, fantastycznie swoją drugoplanową rolę odegrał Michael Fassbender, ale to i tak nie zmienia faktu, z jak perfekcyjnie (i mimo wszystko dużo lepiej niż w “Kamerdynerze”) skalkulowanym na gusta oscarowej Akademii filmem tutaj obcujemy. Już widzę te łzy Lupity Nyong’o, która będzie odbierać statuetkę w imieniu wszystkich ciemiężonych przez wieki Afroamerykanów.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=iiw1cYXQw4g]