SAMOTNOŚĆ DŁUGODYSTANSOWCA
reż. Tony Richardson
1962
moja ocena: 9/10
To jest w ogóle jeden z moich najukochańszych filmów wszech czasów. Nie tylko dlatego, że Brytyjczycy robią bodaj najlepsze kino społeczne na całym świecie, a film Richardsona to absolutny kamień milowy tego gatunku (dość powiedzieć, że kultowe “Kes” Kena Loacha powstało kilka lat później). Ikona angielskiego kina, Tom Courtenay, jako młody gniewny marzyciel z nizin społecznych, który szansę na poprawę własnej, nieciekawej, nieznośnej sytuacji życiowej widzi jedynie w przestępstwie i za nie właśnie trafia do uchodzącego za postępowy i nowoczesny poprawczaka. Nie jest to placówka ani szczególnie autorytarna, ani też specjalnie przyjazna młodym, zagubionym dzieciakom, jednakże główny bohater odnajduje tam zajęcie dla siebie – biegi długodystansowe, dzięki którym ma stać się pozytywną wizytówką ośrodka. Finałowa scena wycieńczających zawodów to jedna z najpiękniejszych manifestacji miłości do wolności w historii kina, w której bunt nie utożsamia się z destrukcją, ale wyborem pozwalających zachować samodzielność myślenia i osobistą suwerenność. “Samotność Długodystansowca” rozgrywa się na dwóch płaszczyznach – codzienność egzystencji w poprawczaku płynnie przeplata się tu z historią, jak i dlaczego młody chłopak się w nim znalazł. To, co oglądamy zwłaszcza w tej retrospektywnej części układa się w niezwykle wnikliwą i, co szczególnie zaskakujące, ponadczasową, bo nie tylko pasującą do współczesnych filmowi czasach, refleksję o powinnościach państwa, fikcji równości wobec prawa i rozwarstwieniu społeczeństwa, z którego nie sposób łatwo się wyrwać.
TRZECI CZŁOWIEK
reż. Carol Reed
1949
moja ocena: 9/10
Film Carola Reeda być może nie jest pierwszym dziełem, o którym myślimy, chcąc przywołać absolutną klasykę kina noira, a zupełnie niesłusznie. W dodatku to jedna z tych fabuł, w której zagadka kryminalna jest tylko atrakcyjnym dodatkiem dla pierwszoplanowego, najważniejszego bohatera filmu – powojennego Wiednia. Miasta wycieńczonego burzliwą historią lat 30. i 40., okaleczonego i uzależnionego od polityki wielkich mocarstw. Reed przez tę fascynującą metropolię przeprowadza nas w niesamowity sposób – tak, że na własnej skórze można poczuć niepokój, ambiwalencję, tajemnicę i grozę ówczesnej rzeczywistości, w której kształtował się powojenny układ sił w Europie i na świecie. W sam środek tych niezwykłych chwil do Wiednia trafia przypadkowy Amerykanin, niespełniony pisarz, zachęcony perspektywą atrakcyjnego zarobku. Pracy jednak w austriackiej stolicy nie znajdzie, będzie natomiast szukał odpowiedzi dotyczących zagadkowej śmierci przyjaciela. W tym wątku ukryje się cała barwna, znakomita refleksja o mrocznej stronie ludzkiej natury, równie bezwzględnie dotkniętej traumą i pretensją, co miasto, w którym ta cała opowieść ma miejsce.
WAIT UNTIL DARK
reż. Terence Young
1967
moja ocena: 8/10
To jeden z tych tytułów, który powinien być absolutną lekturą obowiązkową dla wszystkich filmowców, marzących o karierze i sukcesie w tworzeniu thrillerów i horrorów. W “Doczekać Zmroku” już nie najmłodsza Audrey Hepburn wciela się w rolę poczciwej Susy – niewidomej kobiety, która za sprawą zbiegu okoliczności, staje na drodze grupie bandytów, chcących za wszelką cenę odzyskać przedmiot – dowód ich zbrodni. W filmie Terence’a Younga imponuje przede wszystkim niezwykła gęstość fabuły (mimo jej przestrzennego ograniczenia, bo większość akcji toczy się w domu Susy), genialna dbałość o każdy detal, genialna koronkowość poszczególnych scen, a przede wszystkim mistrzowska konfrontacja niewidomej kobiety z groźnymi przestępcami. To tak mądrze poukładany i niesamowicie precyzyjny film, że tą swoją bezbłędnością i inteligencją miażdży wszystkie te mizerne, nudne współczesne pozycje z tej samej półki gatunkowej. Nie traćcie czasu na mizerię, oglądajcie “Doczekać Zmroku”.