THE WIND RISES
amerykańska premiera: 21.02.2014
reż. Hayao Miyazaki
moja ocena: 6.5/10
Najnowszy film Hayao Miyazakiego bardzo inteligentnie łączy w sobie dwie sfery – realistyczną i magiczną. “The Wind Rises” to bowiem na pewno jeden z najbardziej klasycznych filmów ze studia Ghibli, niemalże tradycyjny biopic o konstruktorze-marzycielu, który zaprojektował samoloty wykorzystywane w czasie II WŚ przez japońskie lotnictwo. W historii głównego bohatera, podobnie jak w większości tego typu produkcji biograficznych, oprócz faktów z życia i/lub ich interpretacji przyglądamy się także rzeczywistości społeczno-politycznej, w jakiej funkcjonował Jiro Horikoshi. To zdecydowanie najbardziej fascynująca część filmu – obraz trzęsienia ziemi w Kanto, wielki kryzys ekonomiczny, który dotknął także Japonię oraz w końcu kulisy angażowania się cesarstwa w wielką politykę i wojnę budują intrygujący, brutalnie wręcz realny świat, z którym marzycielska postawa Horikoshiego ewidentnie kontrastuje. Tę magiczną sferę tworzy przede wszystkim wyimaginowana relacja Jiro z włoskim wynalazcą Capronim – inspiracją Japończyka i jego największą motywacją. W “The Wind Rises” zabrakło jednak tego charakterystycznego dla studia Ghibli podejścia do obrazu zła, które tutaj gdzieś blaknie na tle idealistycznej podstawy Horikoshiego, a o coś mniej pastelowego i pluszowego prosił się choćby wątek wypadu konstruktora do nazistowskich Niemiec. Jakkolwiek ciężko umiejscawiać “The Wind Rises” w zestawie najlepszych produkcji japońskiej animacji, nie mam żadnych wątpliwości, że mimo wszystko to był najbardziej wartościowy tytuł ze wszystkich, nominowanych do tegorocznych Oscarów.
[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=imtdgdGOB6Q]