W kinie: Amour Fou (Cannes)

amourfou

 

AMOUR FOU
Festival de Cannes 2014
reż. Jessica Hausner

moja ocena: 6/10

 

Zaskakującym filmem powróciła do Cannes Jessica Hausner. Austriaczka opowiedziała historię samobójstwa poety Heinricha von Kleista, jakby reżyserowała stylowy, finezyjny teatr absurdu. Zblazowany literat w Berlinie 1811 roku poszukuje współtowarzyszki do samobójstwa z miłości. Gdy odmawia mu ukochana kuzynka, wybierając jednocześnie małżeńską propozycję majętnego Francuza, Heinrich swój wzrok kieruje w stronę prostodusznej i nieco naiwnej arystokratki Henriette Vogel – wiernej mężatki i przykładnej matki. Kobieta nie podziela destrukcyjnych zapędów poety, ale zaczyna rozważać jego propozycję w momencie, gdy dowiaduje się, że najprawdopodobniej cierpi na śmiertelną chorobę. Hausner pięknie wypunktowała całą groteskowość tej sytuacji. Heinrich nie kocha Henriette, ale tę miłość bez skrupułów jej wmawia, by ta popełniła z nim samobójstwo. Także arystokratka nie darzy uczuciem poety, ale udaje, że jest inaczej, by tylko zgodzić się przed samą sobą na jego propozycję. „Amour Fou” ogląda się, jakby przez 2 godziny spacerowało się po galerii klasycystycznego malarstwa – statyczne, wystylizowane, spokojne kadry, oszczędne aktorstwo składają się na bardzo teatralny (co na dłuższą metę jednak trochę meczy), ale całkiem inteligentny i oryginalny film. Niezwykłe wrażenie zrobiła na mnie za to sama Jessica Hausner. Ze swoją wrodzoną skromnością i ujmującą naturalnością zdawała się być bardziej przytłoczona uroczystą premierą w Cannes niż jej bohaterka umizgami zalotnika-samobójcy.

 

***
Kasia w Cannes powered by: