FOXCATCHER
Festival de Cannes 2014
reż. Bennett Miller
moja ocena: 7/10
„Foxcatcher” to jeden z najdziwniejszych filmów, jakie do tej pory pokazywane były w canneńskim konkursie. Przypomnijcie sobie te wszystkie sportowe dramaty, które skupiały się walce jednostki, wyboistej drodze do wyczekiwanego sukcesu – film Millera jest czymś zupełnie odwrotnym. Nie czci się tutaj sportowej rywalizacji, z przeciwności nie czyni naturalnych bodźców do ciężkiej pracy. Reżyser „Capote” i „Moneyball”, znany przecież ze swoich ciągot do dekonstrukcji utartych schematów, tutaj także punkt ciężkości przenosi w innej miejsce – na patologiczną relację między ekscentrycznym, niezrównoważonym miliarderem Johnem E. DuPontem a braciami zapaśnikami, olimpijskimi medalistami. Z „Foxcatcher” wyłania się obraz majętnego człowieka o charakterze sekciarskiego guru, w rzeczywistości osobnika zakompleksionego i zaborczego. Te wszystkie niuanse i drobiazgi w rąbniętej psychice DuPonta fantastycznie oddał Steve Carrell (czyżby aktorska nagroda?). U Millera zachwycać się można także bezlitośnie szarym światem sportu, oddaniem go tak, że wygląda jak ponure urojenie. W tym właśnie tkwi ta niesamowita dziwność „Foxcatcher” – film snuje się powoli, pozwala skupić na detalach, poznać głównych bohaterów i właśnie dlatego to Bennett Miller z Cannes może wyjechać z reżyserską nagrodą, a może nawet czymś cenniejszym.
***
Kasia w Cannes powered by: