CHARLIE’S COUNTRY
Festival de Cannes 2014
reż. Rolf de Heer
moja ocena: 6/10
Nostalgicznej refleksji dostarczył seans jednego z najlepszych twórców z Antypodów, Rolfa de Heera. Reżyser z aborygeńskim aktorem Davidem Gulpililim osiągnęli już niejeden sukces. W „Charlie’s Country” zwłaszcza ten drugi pięknie zwieńcza swoją ciekawą karierę. Wciela się tu w upartego, starzejącego się outsidera, którego duma, przywiązanie do ziemi przodków i umiłowanie aborygeńskich korzeni boleśnie zderzają się ze współczesną cywilizacją dzisiaj białej Australii. Te realia takich ludzi jak Charlie zepchnęły na społeczny margines, zamykając ich w państwowych nakazach, zakazach i powinnościach. On ze swojej życiowej sytuacji nie jest zadowolony, ale ma bardzo niewiele możliwości, by ją też zmienić. Rolf de Heer często spogląda w smutne oczy Charliego/ Gulpililiego, jakby kryła się w nich cała prawda o współczesnej Australii i jej marginalizowanym dziedzictwie kulturowym. W tych oczach kryje się też rezygnacja i tęsknota za czymś, co bezpowrotnie zniknęło. Australijski twórca jak mało kto potrafi wydobyć piękno z prostych historii, oddać wizualne piękno miejsc, które prezentuje. Ma w sobie też dużo pokory, dzieląc się z Gulpililim tworzeniem tego filmu i tę mądra współpraca naprawdę fajnie się tu sprawdziła.
***
Kasia w Cannes powered by: