JIMMY’S HALL
Festival de Cannes 2014
reż. Ken Loach
moja ocena: 5/10
Gdy Ken Loach ostatnio rywalizował na francuskim festiwalu o najważniejsze laury, wyjechał z Lazurowego Wybrzeża z jedną z nagród. „The Angel’s Share” było nieco naiwne, ale przynajmniej rześkie i urokliwe, czego nie można powiedzieć o nowej fabule duetu Loach/Laverty. W „Jimmy’s Hall” marzenie prostego, irlandzkiego człowieka w latach 30. o kulturalnej świetlicy, w której znajdzie się miejsce na tańce, czytanie poezji i trenowanie bosku zderza z zakłamaną pruderyjnością, religijnym zaślepieniem i polityką wówczas zwaśnionego narodu dodatkowo uciskanego przez Brytyjczyków. W imię walki z komunizmem i wywrotowymi ideami lokalne elity dusiły każdy idealizm i spontaniczne budowane wspólnoty. To właśnie robił Jimmy Gralton, gdy po 10-letniej emigracji wrócił w rodzinne strony. Narracja Loacha jest lekka i elegancka, ale razi tak banalne, szkolne i grzeczne potraktowanie tematu. Przypomina mi się ta sama epoka na Wyspach Brytyjskich pokazana w „Peaky Blinders”, ale najwyraźniej ani Loach, ani Laverty tej mini serii nie widzieli, skoro zrealizowali coś bardzo zachowawczego.
***
Kasia w Cannes powered by: