BRUD
30. Warszawski Festiwal Filmowy
reż. Jon S. Baird
moja ocena: 4/10
W “Brudzie” Jon S. Baird sięga po tak odległe od siebie inspiracje, że aż trudno się w tym odnaleźć. Miesza Tarantino, “Trainspotting”, “Makbeta”, blockbustery o super bohaterach, “Akademię Policyjną”, film noir i całą masę innych pierdół, by opowiedzieć krzykliwą tragikomedię o cynicznym policjancie, który poprzez rozwiązanie zagadki głośnej zbrodni chce wywalczyć upragniony awans. W “Brudzie” nikt nie wie (łącznie z reżyserem), czy film ma być gorzką satyrą, obrazoburczą komedią, barwnym dramatem. James McAvoy, na którego przeszarżowanej kreacji film ma znajdować mocne oparcie (a towarzyszą mu m.in. Jamie Bell, Eddie Marsan, Imogen Poots czy Jim Broadbent), często przesadza, ewidentnie gubi się w przerysowywaniu swojej postaci, momentami nawet sprawia wrażenie, jakby się w tej chaotycznej roli po prostu męczył. Najgorsze w “Brudzie” jest jednak zakończenie, które ewidentnie zamazuje obraz, jakoby film miał być tylko grubiańską, niewybredną komedią (co jeszcze by go jakoś broniło), wieńcząc go prostackim, moralizatorskim finałem.
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=tymWDB7gtK4]
***
Kasia na WFF powered by: