W kinie: Głupiec (WFF)

wff14

 

GŁUPIEC
30. Warszawski Festiwal Filmowy
reż. Yuri Bykov

moja ocena: 6.5/10

 

Swoistą korespondencję z “Lewiatanem” Andrieja Zwiagincewa podejmuje jego młodszy, bardzo zdolny kolega, Yuri Bykov. Bezlitośnie wypunktowuje rosyjską codzienność, kreśląc straszliwie ponury obraz współczesnego człowieka. Bykov nie bawi się jednak w żadne filozofowanie i wyrafinowane rozważania. Świat w “Głupcu” rysowany jest grubą, czarno-białą kreską. To średniej wielkości, bliżej nieokreślone, ale raczej typowe rosyjskie miasteczko, w którym katastrofa budowlana ma pogrzebać setki ludzkich istnień. Poczciwy hydraulik, odkrywszy niebezpieczeństwo, robi to, co trzeba, by zapobiec tragedii. Jego idealizm i szlachetność zderzą się jednak z tym, co już wiele razy na ekranie w rosyjskich filmach oglądaliśmy. Z absolutną zgnilizną władzy, jej zakłamaniem, małostkowością i bezwzględnością. Jednostka nie ma absolutnie żadnych szans w starciu ze skorumpowanym, do cna zdeprawowanym potworem administracji, układów i układzików. Bykov bez znieczulenia po kolei obnaża zepsucie systemu, będąc w tym miejscu reżyserem niespecjalnie odkrywczym. Oryginalności tej historii należałoby więc szukać w innym miejscu. Kryje się ona za tytułem filmu. Głupiec jest nim nie dlatego, że ślepo podąża za głosem własnego sumienia, ale dlatego, że nie dostrzega, iż jego altruistyczna postawa nie ma żadnego sensu. Władza jest zdegenerowanym organizmem, o czym w filmie mówi się niemalże w każdym dialogu, ale na ocalenie u Bykova nie zasługuje właściwie nikt. W tym przygnębiającym fakcie tkwi największa siła uderzeniowa “Głupca”.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=6JQbRcFlvcE]

 

***

Kasia na WFF powered by: