Film | Muzyka | Pasje

W kinie: Interstellar

interstellar

 

INTERSTELLAR
polska premiera: 7.11.2014
reż. Christopher Nolan

moja ocena: 5/10

 

Nie jestem szczególną fanką kina sci-fi i to nie tylko dlatego, że uważam, iż aktualnie naprawdę nie ma kandydata, który mógłby stworzyć w tym gatunku dzieło choćby zbliżające się do “2001: Odyseja Kosmiczna” – bezapelacyjnego arcydzieła i najlepszego filmu sc-fi w historii. W miarę dobre, współczesne rzeczy w tym gatunku? “Equilibrium”, “Raport Mniejszości”, “Źródło”, “Primer”, “Ludzkie Dzieci”, “Wall-E”, “Incepcja” – bardzo lubię te tytuły, ale nie uważam ich za szczególnie wybitne. Doceniam próby młodych – np. Williama Eubanka czy Duncana Jonesa – choć często przynoszą one jednak rozczarowanie. Oczekiwań względem “Interstellar” nie miałam żadnych. “Grawitacją” byłam mocno zażenowana, więc tym bardziej byłam przygotowana na porażkę, jaką mógł okazać się film Nolana. Zwłaszcza że zwiastun zapowiadał wręcz katastrofę. Okazało się jednak, że tragedii nie ma, sytuując tym samym “Interstellar” znacznie wyżej niż nieszczęsną “Grawitację”. Oczywiście to film ckliwy, melodramatyczny i patetyczny, ale te najbardziej bolesne sceny zręcznie zostały w fabule porozrzucane, nie kłując tym samym tak mocno, jak w 2-minutowym zwiastunie, do którego wsadzono chyba wszystkie najgorsze fragmenty “Interstellar”. W przeciwieństwie do słabej “Grawitacji” u Nolana pojawia się bardzo konkretna fabuła i to nawet całkiem ciekawa, zadająca pytanie, czy w obliczu zagłady ludzkości bardziej opłaca się ratować tych żyjących czy raczej sam gatunek. Wszyscy dobrzy bohaterowie filmu oczywiście grają w drużynie tej pierwszy opcji, ale ci, którzy mają inne zdanie, również zdają się prezentować całkiem sensowne argumenty. Szkoda więc, że nie jest to główna oś fabularna “Interstellar”. Tę stanowi, o zgrozo, miłość, motywująca właściwie wszelkie decyzje bohaterów. Za miłość warto walczyć, za miłość warto umierać, miłość zawsze w ostatecznym rozrachunku zwycięża. Banał straszliwy, koszmarnie egzaltowany i okropnie rzewliwy. I choć “Interstellar” wizualnie jest filmem cudownym i pięknym, tak płytkiego melodramatyzmu nie potrafię po prostu wybaczyć.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=0vxOhd4qlnA]