WELKOME HOME
8. Sputnik nad Polską
reż. Angelina Nikonova
moja ocena: 6/10
Po pesymistycznym, depresyjnym “Portrecie o zmierzchu” trudno wyobrazić sobie bardziej odległy od debiutu kolejny film, który mogłaby nakręcić Angelina Nikonova. W “Welkome Home” reżyserka zabiera nas w świat wschodnich emigrantów z Nowego Jorku, pokazując ich egzystencję w krzywym zwierciadle. Jednak przede wszystkim Nikonova wyśmiewa proces tworzenia kina niezależnego, szczególnie z tych bardziej egzotycznych rejonów świata. Głównego bohatera “Welkome Home”, Babkena, poznajemy w momencie, gdy wraca do domu z trasy po festiwalach, gdzie jego aktorska kreacja została wyróżniona niejedną nagrodą. Nie przekłada się to jednak wcale na sytuację finansową mężczyzny i jego wielodzietnej rodziny. Złote statuetki nie kupią dziecku wózka, ani nie zapłacą rachunków, a nudna posada w sklepie z dywanami daje na to jakieś szanse. Z marzeniem o zielonej karcie, luksusie i udanym związku z modnym reżyserem do Stanów przyjechała atrakcyjna Sasza, głównie wściekająca się na swojego kochanka, który nie może zostawić żony, ucząca się angielskiego na spotkaniach AA i pomagająca sąsiadce-emerytce. Babkena, Saszę i jej chłopaka-reżysera połączy film – kręcone za darmo, niezależne kino z nieznanymi aktorami (bo zdaniem producentów Johnny’ego niezależne kino robi się bez pieniędzy). Nikonova ma niewątpliwie bystre, ostre oko i zadziorność, by “Welkome Home” pokąsać trochę filmotwórczych środowisk. Nie jest to jednak kino w pełni jeszcze dopracowane, ma sporo braków (bo pewnie reżyserka musiała się zmagać z podobnymi problemami, jak jej bohaterowie), Rosjanka jednak nie psuje wrażenia, które pozostawiła po sobie wraz z “Portretem o zmierzchu”. Pozostaje jednym z najciekawszych nazwisk wschodnio-europejskiego kina.
[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=mam-4AwrLws]