Film | Muzyka | Pasje

W kinie: Beyond The Lights

beyondthelights

 

BEYOND THE LIGHTS
OFF CAMERA 2015
reż. Gina Prince-Bythewood

moja ocena: 5/10

 

„Beyond The Lights” jest schizofrenicznym filmem. Jego pierwsza część to całkiem udana, kąśliwa demistyfikacja współczesnego showbiznesu. Wiadomo bowiem nie od dziś, że za każdą Rihanną, Lady Gagą i Katy Perry stoi cały tabun szefów wytwórni, firm PRowych, producentów, menedżerów, którzy tworzą strategie rozwoju twórczości i wizerunku gwiazdy tak, by ona sama jak najlepiej się sprzedała, dając zarobić sobie i tym szarym eminencjom, które nią kierują z tylnego siedzenia. Tu nie ma miejsca na przypadek czy niezaplanowaną prowokację, bo jeśli taka się zdarzy, to cały dwór gwiazdy potrafi zniknąć w mgnieniu oka, zostawiając ją na pastwę losu i skazując na zapomnienie. To się właśnie przytrafia Nomi – głównej bohaterce filmu, którą w roli celebrytki obsadziła jej zaborcza, acz bardzo przedsiębiorcza matka. Jej historia to taki obraz współczesnego showbizu bez znieczulenia. Gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości, tutaj powinny zostać one rozwiane. Gwiazda to w pierwszej kolejności produkt, który musi się sprzedać jak wszystko inne. Ale oto nadchodzi druga część filmu. Dziewczyna ma jednak artystyczną duszę, nie chce skakać w majtkach na rozdaniach branżowych nagród, ale śpiewać ambitne piosenki jak jej ulubiona wokalistka Nina Simone. I ta druga część „Beyond The Lights” właśnie to jakaś całkowita katastrofa, zmieniająca kolorową, wyrazistą satyrę w mdłą komedię romantyczną, w finale której Nomi z sukcesem musi odciąć się od wizerunku wulgarnej dziuni z krzykliwymi piosenkami i wygrać poczciwego mężczyznę swoich marzeń. Tak złe poprowadzenie filmu może świadczyć nie tylko o kiepskim piórze scenarzysty, ale też dużej przeciętności osoby, która stanęła za kamerą, a w przypadku „Beyond The Lights” jest to ta sama osoba.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=sfcfZn8nq3w]