W kinie: Krisha (Cannes)

krisha

 

KRISHA
Semaine de la Critique 2015
reż. Trey Edward Shults

moja ocena: 6/10

 

Krisha po latach wychodzenia na prostą z alkoholowego uzależnienia wraca na łono rodziny. Okazja jest dobra, bo są święta i wszyscy zebrali się w jednym miejscu, tworząc atmosferę bliskości i przyjaźni. Widać, że Krisha to kobieta po przejściach, która mimo zapewnień o swojej dobrej formie, nie do końca sprawia wrażenie, że wszystko z nią w porządku. Rodzina gości ją ciepło, ale daje się wyczuć pewną rezerwę i nieufność co do kondycji psychicznej „córki marnotrawnej”. „Krisha” to jeden z tych niezależnych, amerykańskich filmów, o której stało się głośno za sprawą tamtejszych festiwali – przede wszystkim tegorocznego SXSW, gdzie pierwsze dzieło Trey’a Edwarda Shultsa otrzymało główną nagrodę. Warto zaznaczyć, że młode amerykańskie kino w ostatnich latach dostarczyło nam ciekawszych debiutów, niemniej w „Krishy” widać przebłyski niemałej kreatywności reżysera. Z formalnego punktu widzenia bardzo interesująca wygląda konfrontacja Krishy z nałogiem i własnymi demonami, gdzie słabość głównej bohaterki miesza się z jej poczuciem winy i desperacką próbą naprawienia tego, co kiedyś zostało prze nią zniszczone. Te psychodeliczne, deliryczne wręcz obrazy to być może jedna z ciekawszych, filmowych egzemplifikacji ludzkiej psychiki w ostatnich latach.

 

***
Kasia w Cannes powered by: