W kinie: Zabójczyni (Cannes)

zabojczyni

 

ZABÓJCZYNI
Festival de Cannes 2015
reż. Hou Hsiao-Hsien

moja ocena: 4.5/10

 

Nie spodziewałam się po mistrzu z Tajwanu kina sztuk walki (wuxia) jak w wysokobudżetowych produkcjach Anga Lee czy Zhanga Yimou, ale filmu, w którym Hou Hsiao-Hsien zinterpretuje ten efektowny gatunek po swojemu. Tak też uczynił, ale jego eksperyment okazuje się nieznośnie zmanieryzowaną produkcją spod szyldu arthouse’u, który wystawia na niemałą próbę nawet miłośników slow cinema. „The Assassin” zawiera ograniczoną ilość dialogów. Szczątkową fabułę, która dzieje się w IX wieku w niespokojnych wówczas Chinach, ciężko w ogóle śledzić, kadry są teatralne i statyczne (jest ich w sumie 31), kamera porusza się oszczędnie i wręcz nienaturalnie właściwie głównie w cztery strony, wpatrywanie się w dopracowane, piękne detale kostiumów czy scenografii przypomina podziwianie muzealnych eksponatów, nieliczne sceny walk wyglądają dość biednie (a 15-milionowy budżet filmu wcale nie był mały). Dekoracyjność i minimalizm „The Assassin” – co ciekawe – spotkała się z bardzo dobrym odbiorem krytyków w Cannes. Przynajmniej tych, którzy mieli cierpliwość wytrwać do końca pokazu, bo spora część wyszła w trakcie. Dla admiratorów filmu jest on epickim freskiem, wnoszącym artyzm i autorskie spojrzenie do kina wuxia. Ja nie mogę się jednak dopatrzeć niczego więcej poza sztucznością, nudą i przeestetyzowaniem.

 

***
Kasia w Cannes powered by: