W kinie: Trois Souvenirs de ma Jeunesse (Cannes)

Trois souvenirs de ma jeunesse

 

TROIS SOUVENIRS DE MA JEUNESSE
Directors’ Fortnight 2015
reż. Arnaud Desplechin

moja ocena: 6.5/10

 

Kino ekstremalnie przesiąknięte francuską kulturą, obyczajowością, stylem bycia i humorem, a jednak niezwykle uwodzące swoją finezją i energią. Już jako dorosły, dojrzały mężczyzna i uczony antropolog Paula wraca do trzech (tytułowych) wspomnień ze swojego dzieciństwa. Pierwsze związane jest z matką, która popełniła samobójstwo, gdy on sam miał 11 lat. Zostawiła trójkę dzieci i męża, który od tej pory przez wiele lat pogrążony będzie w żałobie po stracie żony. Drugie wspomnienie to nastoletnia, niemalże szpiegowska przygoda, którą Paul przeżył w Związku Radzieckim, angażując się w akcję pomocy lewackim Żydom z Mińska. Ostatnie to pierwsza, poważna młodzieńcza miłość Paula do wrażliwej, wyzwolonej, ale też bardzo prostolinijnej piękności Esther z rodzinnej miejscowości, przez którą chłopak ciągle będzie wracał tam z Paryża, gdzie studiował. W filmie Desplechina roi się aż od znajomych motywów. Od młodego bohatera żywcem wyjętego z nowofalowej klasyki po typowe dla francuskiego kina sceny i wątki miłosne, powszechne filozofowanie (w tym obowiązkowo w łóżku), wspominanie komunistycznych fascynacji etc. Niemniej wszystko tu układa się w imponującą, pełną energii, inteligentną i przemyślaną historię z cyklu coming-of-age. W pewien sposób też epicką, ale pozbawioną patosu i sztywności. Zasłużona nagroda w ramach sekcji Directors’ Fortnight.

 

***
Kasia w Cannes powered by: