WSZYSTKO, CO LŚNI
Eleanor Catton
Wydawnictwo Literackie, 2014
moja ocena: 6.5/10
Ta książka to przede wszystkim imponujący eksperyment formalny. Straszliwie długa, podzielona na 12 części, które odpowiadają fazom księżyca. Pierwszy rozdział ma coś około 300 stron, ostatnie już tylko po kilka. Wszystkie zaczynają się od swoistej introdukcji, czego się z tego fragmentu dowiemy. Najmłodsza w historii laureatka Nagrody Brookera przenosi czytelnika w drugą połowę XIX wieku do nowozelandzkiego miasteczka, gdzie zjeżdżają się ludzie z całego świata w poszukiwaniu złota. Eleanor Catton bardzo fajnie oddała w swojej powieści klimat tego burzliwego okresu. W niepozornej miejscowości Hokitika dochodzi do morderstwa, znika miejscowy bogacz, wszyscy przyglądają się dziwnie zachowującej się miejscowej prostytutce i jednemu z kapitanów tutejszego statku, do miasteczka przybywa tajemnicza kobieta oraz prawnik, Walter Moody. To on wraz z kilkunastoma lokalsami podejmie próbę rozwiązania zagadki dziwnych wydarzeń z Hokitika. Czytanie “Wszystkiego, co lśni” pod względem formalny to rzecz fascynująca. Niedosyt pozostawia jedynie cała historia. Choć kontekst nowozelandzkiej gorączki złota ma bardzo solidne i sensowne podstawy, główna oś akcji najpierw zostaje niemiłosiernie rozwleczona, by jej finał dokonał się na bodajże kilkunastu, ostatnich stronach. To oczywiście było zamierzone, ale przewidywalność intrygi sprawia, że ta cała kunsztowna forma nadmiernie góruje nad fabułą.
BLACKOUT
Marc Elsberg
W.A.B., 2015
moja ocena: 6/10
Kolejny przykład lektury, w której fabuła – zbyt prosta i oczywista – tym razem nie dorównuje tematyce, nad którą pochyla się autor. Otóż Marc Elsberg niezwykle precyzyjnie rysuje wizję światowego kataklizmu, który wyniknąłby, gdyby nagle Europie odcięto dostęp do energii elektrycznej. Dzieje się to w “Blackout” powolnie, z dnia na dzień. Na początku wygląda to na systemową awarię, choć okazuje się zakrojonym na niebywałą skalę atakiem terrorystycznym. Elsberg pokazuje, jakby wyglądało codzienne życie bez stałych dostaw prądu, jak reagują instytucje państwowe i międzynarodowe w obliczu takiego kryzysu, jakiej ochronie podlegają obiekty, które w takiej sytuacji mogą być szczególnie niebezpiecznie, w końcu – jak działają służby porządkowe i zarządzanie kryzysowe przewidziane na takie katastrofy. Nie wygląda to optymistycznie i choćby dla tej świadomości warto po “Blackout” sięgnąć.
DO ZOBACZENIA W ZAŚWIATACH
Pierre Lemaitre
Albatros, 2014
moja ocena: 6/10
Wyróżniona prestiżową Nagrodą Goncourtów społeczno-kryminalna powieść Pierre’a Lemaitre’a to ironiczny obraz francuskiej rzeczywistości tuż po zakończeniu I Wojny Światowej, oparty o przeplatające się losy trzech weteranów. Bezwzględny porucznik próbuje zbić majątek na pogrzebach francuskich żołnierzy, robiąc to najniższym kosztem i niekoniecznie przejmując się didaskaliami. Dla niego liczy się tylko zysk. W paradę od czasu do czasu wchodzą mu znajomi z pola bitwy – skromni szeregowi, którzy po wojnie ledwo wiążą koniec z końcem. Jeden z nich został poważnie pokiereszowany, drugi się nim opiekuje z poczucia obowiązku. Obaj pragną zemsty na zwyrodniałym poruczniku. Lemaitre balansuje na granicy solidnego kryminału i ambitnej powieści psychologicznej z rozliczeniowymi inklinacjami. Ponieważ wyraźnie w tym pierwszy gatunku Francuz czuje się dużo lepiej, budując dużo ciekawszą intrygę niż jej bogate tło (acz to też prezentuje się zacnie), dobrze się tę książkę czyta, ale nie jest to tak wielka literatura jak sugerowałyby to zachwyty krytyków znad Sekwany.