W kinie: Ricki And The Flash

ricki

 

RICKI AND THE FLASH
polska premiera: 11.09.2015
reż. Jonathan Demme

moja ocena: 4.5/10

 

Jonathan Demme, Diablo Cody, Meryl Streep – takie nazwiska powinny gwarantować przynajmniej coś fajnego i na poziomie. W przypadku “Ricki And The Flash”, traktującym o podstarzałej, niespełnionej artystce, która niegdyś porzuciła domowe ognisko, by realizować (bez sukcesów) swoje muzyczne marzenia, nic takiego nie ma miejsca. Film opiera się na masie zgranych i wyjątkowo wtórnych schematów, garści bardzo tanich banałów, które żerują na najprostszych emocjach. Ciekawe, że jest jeden moment, gdy Diablo Cody chciała dodać coś mniej oczywistego do tej historii. Zapytać o rolę kobiety – matki – żony we współczesnym społeczeństwie w kontekście dokonywania przez nią wyborów kulturowo zarezerwowanych dla mężczyzn – ojców – mężów, którzy mogą opuszczać rodzinę, realizować swoje najdziwniejsze plany, przeżywać drugą młodość i burzliwy okres wieku średniego właściwie bez większych konsekwencji i społecznego ostracyzmu. Gdy tą drogą podąża kobieta, o takim zrozumieniu może jedynie pomarzyć. Jednakże ani Cody, ani Demme nie pociągnęli tego wątku, nie mówiąc o tym, by coś takiego uczynić główną osią dramatyczną filmu. Zamiast tego nadmiernie wypełnili film wątpliwej jakości coverami Toma Petty’ego czy Bruce’a Springsteena i ckliwością rodem z taniej telenoweli.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=x8PVK6Hky2A]