W kinie: Noc Walpurgi

nocwal

 

NOC WALPURGI
polska premiera: 25.09.2015
reż. Marcin Bortkiewicz

moja ocena: 4.5/10

 

Dostojna i ekspresyjna Małgorzata Zajączkowska jako wielka, operowa diwa i Philippe Tłokiński jako nieopierzony dziennikarz, który stawia jej czoła (i aktorsko bardzo się stara, by dorównać kroku tej bardziej doświadczonej koleżance). Kobieta zmaga się z demonami przeszłości, gdy cudem przeżyła obóz koncentracyjny, ale ma silną i wyrazistą osobowość, więc ten młodszy podejmując jej grę, zgodzi się na rolę zdominowanego mężczyzny. Czarno-biały debiut Marcina Bortkiewicza zapowiadał się na frapujący film i nawet częściowo takim się okazuje, jednak ostatecznie grzęźnie w zbyt teatralnych pozach i przerysowaniu postaci Nory, spychając osobę Roberta gdzieś na margines historii dotkniętej niewyobrażalną traumą i ogromnym talentem śpiewaczki. Nic nie wydaje się tu naturalnym ekosystemem dla tak skomplikowanej relacji, jaką stara się odtworzyć reżyser. Robi to w dodatku dość chaotycznie. Dużo bardziej denerwujące jest jednak czerpanie garściami z dorobku innych twórców, w tym przede wszystkim Romana Polańskiego, co w wielu miejscach przypomina kuriozalne cytaty żywcem wyjęte z innych dzieł filmowych i literackich. “Noc Walpurgi” mimo że trwa ledwie 75 minut, dłuży się czasem niemiłosiernie – jakby ten wieczór sztucznej gry Nory i Roberta nigdy miał się nie skończyć.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=UEglWrw1QGg]