MEWY
31. Warszawski Festiwal Filmowy
reż. Ella Manzheeva
moja ocena: 6/10
Ella Manzheeva przenosi nas na południowo-wschodnie krańce europejskiej części Rosji, do Kałmucji. Krainy spokojnej i nieco sennej. Ludzie żyją tu skromnie, są wierni tradycji i naturalnie wcielają się w role narzucane przez kulturę i lokalny obyczaj. Nie służą one Elzie, która żyje w nieszczęśliwym i niespełnionym małżeństwie, bo nie dała jeszcze mężowi potomstwa. Gdy mężczyzna ginie podczas nielegalnych połowów ryb na zlodowaciałej rzece, kobieta praktycznie w samotności musi przeżywać swoją tragedię. Z powodu braku dzieci nikt jej dramatu stara się nie dostrzegać. Zresztą sama Elza nie czuje z tego powodu większej niesprawiedliwości, z pokorą akceptując taki stan rzeczy. Niespieszny, oniryczny film Manzheevej nie piętnuje wcale krzywdzącej wobec kobiet tradycji. Wnika za to głęboko w psychikę wyciszonej bohaterki (z wielką elegancją zagranej przez piękną Jewgieniję Mandzhievą), będąc czymś na kształt hybrydy estetyki filmów Aleksandra Fedorczenko i izraelskiego „Wkraczając w pustkę”, w którym szacunek wobec siebie i lokalnej tradycji był immanentnym determinantem poczynań głównej bohaterki.
[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=EZiHjvBhais]
***
Kasia na WFF powered by: