MOJE CÓRKI KROWY
polska premiera: 8.01.2016
reż. Kinga Dębska
moja ocena: 6/10
Kino poczciwe w swym przesłaniu i dość ciekawie nawiązujące do amerykańskich klasyków gatunku pokroju “Czułych Słówek”, a jednak w wielu miejscach wymykające się banalnym schematom filmów rodzinnych, dzięki którym tego typu produkcje mogły zostać wielu skutecznie zobrzydzone. Dwie, jakże różne od siebie siostry, umierająca matka, chory ojciec i wiele mniej lub bardziej intensywnych konfliktów, które przez lata wyrosły w tej rodzinie. Kinga Dębska, obierając bardzo osobistą perspektywę (jak niegdyś Szumowska w “33 scenach z życia” sięgnęła po własne doświadczenia), ubrała tę wyświechtaną historię w sporą dawkę inteligentnego humoru, choć nie uniknęła też tanich scen, gdy pół kina będzie sięgać po chusteczki. “Moje Córki Krowy” są też fantastycznie zagrane, ale oddać trzeba, że aktorzy mieli też, co zagrać. To bowiem intrygująco zniuansowane, nieoczywiste postacie są największą wartością tego filmu. Jasne, że dzieło Dębskiej to produkcja raczej telewizyjna niż wyrafinowane kino wysokich lotów, ale mając w pamięci różne, polskie koszmarki pokroju “Mojego Roweru”, chce się więcej rzeczy na poziomie “Moich Córek Krów”.