Leon Vynehall: Rojus
Running Back
Nie da się ukryć, że DJ z Brighton wyrasta na absolutnie czołową postać sceny house’owej. Robi on bowiem coś niezwykłego – z wybitnie klubowej, często mechanicznej (bo opartej na repetycjach) estetyki poprzez odnoszenie się do analogowej spuścizny i poszukiwanie harmonii doskonałych robi małe, kilkuminutowe dzieła sztuki. I to takie, które nie wiszą sztywno na ścianie, ale otwarcie zapraszają na parkiet.
Posłuchaj: “Beau Sovereign”, “Blush”
HÆLOS: Full Circle
Marador
Brzmienie londyńskiego tria porównałabym do letniego Delorean. Tyle że HÆLOS to taka wersja jesienno-zimowa Hiszpanów. Jest tu sporo ładnej melancholii, delikatnej przestrzenności, a nawet szczypta przebojowości (ale znów – nieoczywistej i subtelnej). To też właściwie zestaw, który określić by można enigmatycznym mianem ‘miejskiego popu’, bo niby HÆLOS brzmią tak dość spokojnie i nawet romantycznie, ale towarzyszą mu elementy na wskroś współczesne i takie po prostu modne. Plus charyzmatyczna wokalistka Lotti Benardout.
Posłuchaj: “Dust”, “Separate Lives”
Night Moves: Pennied Days
Domino
Co za wybuchowa mieszanka! Czego tu nie słychać – przebojowa lekkość The Kinks, luz i frywolność Cheap Trick, elegancja klasyków sophisti popu spod znaku Hall & Oates. Ostatnim razem tak fajnie retro popem inspirowała się nieodżałowana Camera Obscura. “Pennied Days” brzmi jak jakaś składanka zaginionych hitów sprzed paru dekad, ale – co ciekawe – każda z piosenek byłaby kapitalnym, pełnoprawnym singlem. A moim faworytem jest stadionowa ballada “Alabama”.
Posłuchaj: “Carl Sagan”, “Denise, Don’t Wanna See You Cry”