ZABIĆ ARBUZA
33. Warszawski Festiwal Filmowy
reż. Zehao Gao
moja ocena: 5/10
Laureat WFF to kameralny dramat polityczny o małomiasteczkowym handlarzu arbuzami i jego relacjach z aparatem państwowym uosabianym przez przedstawicieli lokalnej władzy. Życie drobnego przedsiębiorcy, skromnego rolnika, normalnego człowieka w Chinach nie jest usłane różami zwłaszcza, jeśli przy okazji z charakteru i przekonań jest się człowiekiem do bólu prawym i poczciwym. Zehao Gao proponuje spojrzeć na ten nieciekawy, patologiczny świat z naprawdę mikro perspektywy, właściwie nie wychodzi bowiem poza przydrożny stragan z arbuzami. O relacjach społecznych dowiadujemy się głównie z lektury prasy farmera Chena, jego dyskusji z ludźmi, którzy się u niego od czasu do czasu pojawiają oraz… rozmów mężczyzny z arbuzem nabitym na pal (pomysł pożyczony od Toma Hanksa z “Cast Away”). W “Zabić Arbuza” uderza przede wszystkim nieznośna statyczność tego filmu zarówno na poziomie fabuły (utkanej głównie z konwersacji), jak i pracy kamery, banalności zdjęć czy prostoty scenografii. Niewielki budżet przeznaczony został zapewne na zaaranżowanie straganu z owocami, zakup arbuzów i wypożyczenie samochodów, które się przy nim zatrzymują lub rozbijają. Realistyczne, “gadane” kino nie musi dysponować wielkimi środkami, ale ta forma zawiera w sobie taką trudność, że by przyciągnąć uwagę widza, musi mieć w sobie jakąkolwiek intensywność, śmiałość i błyskotliwość spojrzenia. Bohaterów wychodzących poza sztampę i obserwacje zawierające w sobie choć minimalną porcję świeżości. W “Zabić Arbuza” znalazło się niewiele z tych elementów, wieje tu trochę nudą, zbyt dużo w tym filmie truizmów i za prostych frazesów.
***
Kasia na WFF powered by: