AMERICAN ANIMALS
9. American Film Festival
reż. Bart Layton
moja ocena: 6.5/10
Młodzieżowe heist movie z moralizującym przesłaniem don’t do crimes, ale zapodane w bardzo atrakcyjnej formie. Z ironicznym dreszczykiem i równie prześmiewczo potraktowanym schematem mocumentu. Grupa dzieciaków wpada na szalony i karkołomny pomysł, by z uniwersyteckiej biblioteki wykraść cenne książki. Nie tylko planują – w ich mniemaniu – precyzyjny napad, ale też wszystko to, co wokół niego. Muszą przecież na tak oryginalny towar znaleźć pewnych nabywców. Dla chcącego jednak nic trudnego – zblazowane nastolatki nadspodziewanie łatwo odnajdują drzwi do świata podejrzanych marszandów i handlarzy dziełami sztuki ze źródeł niewiadomego pochodzenia. Brzmi to wszystko jak nieprawdopodobna bajka, ale w filmie Barta Laytona rzuca się w oczy zupełnie inna sprawa. Ta wyrafinowana, przebojowa drwina z mitu american dream, z przekonania, że fortuna i sukces są na wyciągnięcie ręki, jeśli ktoś tylko postanowi przejąć inicjatywę, zostać kowalem własnego losu. W “American Animals” młodociani bohaterowie tak to wykoślawiają, że aż miło na to patrzeć. W końcu nadchodzi też moment wyczekiwanego skoku na bibliotekę. Ze swoją poważną dramaturgią i racjonalnie wcielanym w życie planem. Tym bardziej jego cudowny w swej grotesce finał (oraz jego konsekwencje) idealnie wpisuje się w kreatywny koncept twórców filmu, którzy fajnie potrafili udźwignąć ciężar nieprawdopodobnej historii opartej na faktach i się w niej nie zagubić.