W kinie: Paryż, 13. dzielnica (Cannes)

lesolymp

 

PARYŻ, 13. DZIELNICA
Festival de Cannes 2021
reż. Jacques Audiard

moja ocena: 6/10

 

Nie chcę Jacquesowi Audiardowi wypominać wieku, ale cóż ten sędziwy już skądinąd twórca może wiedzieć o bolączkach ludzi o ponad połowę od niego młodszych. Tę niewiedzę Francuz sprytnie zamaskował jednak zaproszeniem do współpracy Céline Sciammy i Lei Mysius, które napisały scenariusz do “Paryż, 13. dzielnica” oraz potraktowanie obrazu monochromatycznym filtrem, przywołującym skojarzenia z nowofalową estetyką i charakterystyczną dla niego fabularną spontanicznością. Film ma także swoje korzenie we współczesnym komiksie autorstwa Adriana Tomine’a, jedynie akcja przeniesiona została do francuskiej stolicy. I to jego wyjątkowo mało atrakcyjnej jej części.

Wizytówką tytułowej 13. dzielnicy są bowiem ponad 100-metrowe wieżowce wyrastające po obu stronach głównej arterii tej części miasta. Projekt został zrealizowany w latach 70. i miał łączyć funkcje biznesowo-handlowe z mieszkalnymi, odpowiadając na zapotrzebowanie młodych ludzi tamtych czasów. Praca w prężnych korporacjach miała być blisko miejsca zamieszkania, a okolica powinna też zapewniać codzienne rozrywki, a nawet zaspokajać głód wiedzy. Tutaj ulokowano przecież potężną Bibliotekę Narodową. Realizacja odbywała się w duchu idei Le Corbusiera, ale dziś ta ciasna, betonowa zabudowa kojarzy się raczej z azjatyckimi standardami urbanistycznymi. Nazywana bywa paryskim Chinatown i w dużej części jest zaludniona przez migrantów pochodzących z Chin i Wietnamu. Jak bohaterka filmu Audiarda Emile (Lucie Zhang), której korzenie zdradza praktycznie tylko i wyłącznie azjatycka uroda. Jej życiowa sytuacja i codziennie rozterki to już materiał żywcem wyjęty z post nowofalowej, francuskiej fabuły. Dziewczyna pracuje w call centre, ale to robota wybitnie tymczasowa. Jak większość rzeczy w życiu Emile, które wypełnia nuda i przygodny seks. Jej kochankiem staje się nawet współlokator, od którego obecności i gotówki zależy to, czy bohaterka będzie w stanie zatrzymać otrzymane po babci mieszkanie.

Drugą samotniczką w wielkim mieście jest Nora (Noemi Merlant), która podążając za marzeniem o zostaniu prawniczką, czołowo zderza się ze współczesnością. Koleżanki i koledzy ze studenckich ław biorą ją za gwiazdę internetowego kanału porno, swoimi niewybrednymi żartami i napastliwością kończąc jej akademicką karierę. Pocieszenie i nić empatii dziewczyna odnajdzie tam, gdzie zaczęły się jej problemy – po drugiej stronie internetowego łącza, miejscu pracy z wyglądu podobnej do niej seks workerki. “Paryż, 13. dzielnica” idzie rytmem międzyludzkich relacji, a dokładnie miłosnych historii przyprawionych po francusku lekkim i naturalnym erotyzmem. Nie ma w nich wielkich emocji i dramatycznych uczuć, bo ta teraźniejsza, miejska przestrzeń nie służy epickim melodramatom.

Drobiazgowość kontekstów, w jakich funkcjonują bohaterowie, szczególnie tych społecznych, nakazuje spojrzeć na fabułę Audiarda jak na relację z współczesnego pola bitwy. W domach z betonu nie ma wolnej miłości, bo młodzi 20- i 30-latkowie pozostają niewolnikami systemu. Są skazani na wysokie czynsze przerastające ich możliwości zarobkowe, ciągle starają się skądś wyemancypować, gdzieś przebić. Brak stabilności zarówno materialnej, jak i tej uczuciowej stał się częścią ich egzystencji. W “Paryżu, 13. dzielnicy” ten miejski krajobraz namalowany został bardzo prostymi, nowofalowymi środkami, co nadało mu lekkości i często dowcipności. Ta ulotność chwil, banalność postaci, czarno-biała monotonia paryskiego blokowiska sprawiają też, że niełatwo wchodzi się w tę historię, a jeszcze trudniej łapie kontakt z jej bohaterami.

Perspektywa Audiarda potrafi być zarazem uroczo przyziemna, jak irytująco banalna. Nigdy natomiast reżyser nie szydzi ze swoich bohaterów, nie wyśmiewa ich, nie pastwi się nad ich tendencją do notorycznego popełniania tych samych błędów i ładowania się w sytuacje, które, można założyć, raczej nie skończą się dla nich dobrze. Błądzenie rzadko bywa tak ludzkie jak w tym filmie. To empatyczne podejście ładnie wybrzmiewa z wyraźnie akcentowanymi na ważnym, drugim planie wątkami socjoekonomicznymi i miłosnymi, aczkolwiek subtelność jako kluczowy czynnik artystyczny filmu potrafi rozmyć jego treści, zgubić je w labiryncie ulic i wyciszyć za zamkniętymi drzwiami mieszkań w blokach z wielkiej płyty.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.