POFF: 1000 Dreams

1000dreams2

 

1000 DREAMS
25th Black Nights Film Festival
reż. Marat Sarulu

moja ocena: 6.5/10

 

Marat Sarulu to jedna z najciekawszych person kina z Azji Środkowej, choć to nie jedyny obszar jego artystycznych poszukiwań. Urodzony w Tałasie w Kirgistanie twórca jest z wykształcenia filozofem oraz absolwentem Moskiewskiej Szkoły Filmowej. W swoich filmach opowiadał historię głównie obrazami. Minimalizował warstwy dialogowe, skupiał się na otwartych przestrzeniach, które wchłaniały bohaterów, unikał dosłowności, budował uniwersalne, głębokie metafory. Nie trafiliście nigdy na jego znakomitą “Przeprowadzkę”? Żałujcie. Monochromatyczne “1000 Dreams” to najbardziej poetycki film w karierze Sarulu. Wizualnie unikatowo wręcz piękny, ale w swej treści również bogaty w symbole, alegorie i kulturalne korespondencje. To historia o związku. Jego młodzieńczych, idealistycznych początkach oraz – ostatecznie – końcu, gdy dwoje dorosłych ludzi, niegdyś czerpiących energię od siebie nawzajem, rozstało się, bo przestali podzielać wspólny pomysł na życie. On, Arsen, pozostał bezkompromisowym outsiderem, którego czuły charakter, a jednocześnie niespokojna, artystyczna dusza, niegdyś oczarowały Rumii. Egzystowali w zawieszeniu, w warunkach niemalże “off gridowych”, celebrując chwile i momenty. Z czasem ewoluowały potrzeby kobiety, która chciała stabilizacji, przewidywalnej rutyny i życiowego komfortu. Opuściła Arsena i związała się z Nazarem. To z jego perspektywy odkrywamy historię pierwszej miłości Rumii. Mężczyzna odnajduje komputer dawnego partnera kobiety, który niczym ta zapomniana na dnie szafy szkatułka z pamiątkami, zawiera zakurzone artefakty i wspomnienia z przeszłości. Tyle że w wersji elektronicznej i mocno przetworzonej przez wyobraźnię i wrażliwość właściciela.

Kilobajty filmów, kolaży, obrazów, recytowane w tle wiersze wielkich poetów z W.H. Audenem i T.S. Eliotem na czele zamazują różnice między fantazją i rzeczywistością, wprowadzają w stan romantycznej hipnozy, przenoszą tę narrację w wymiar odrealnionego snu. W indywidualnych wspomnieniach odbijają się mitologiczne tropy i stare przypowieści, po których ich autor płynie tym nostalgicznym, niespiesznym nurtem, wciągając w swoje projekcje dawną kochankę, jej obecnego partnera oraz nas, widzów, śledzących tę oniryczną opowieść. Wyłania się z niej nader realistyczna i posępna refleksja o samotności, w której człowiek może się zatracać czy miłości, która potrafi zbyt łatwo się wypalić. To też z sukcesem podjęte wyzwanie z kreatywności, umiejętnego łączenia sztuk (poezji, fotografii i filmowej narracji) oraz organicznego przenikania żywiołów duchowości i realizmu.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.