W kinie: Pacifiction (Cannes)

pacifiction

 

PACIFICTION
Festival de Cannes 2022
reż. Albert Serra

moja ocena: 5.5/10

 

W swoim najnowszym, zaczepnie sowizdrzalskim filmie znany zgrywus Albert Serra przenosi nas na leniwe, słoneczne Tahiti i jej okolice, czyli na malowniczy archipelag wysp Polinezji Francuskiej. Widoki mamy tu trochę pocztówkowe i oniryczne, ale wyczuwana nawet z poziomu kinowego fotela duchota i jakieś takie podskórne napięcie nie czynią z tej podróży wymarzonej, wakacyjnej destynacji. Najbardziej charakterystyczną sceną tego krajobrazu jest zjadane przez różne odcienie czerwieni niebo nad Oceanem Spokojnym i zatłoczony od handlowych statków port. Te frachtowce i kontenerowce to symbol tego, z jak de facto utraconym rajem mamy do czynienia. Ta rajska kraina już dawno stała się bowiem areną dla skrytych, politycznych rozgrywek, po których głado porusza się niejaki De Roller (Benoît Magimel), Wysoki Komisarz Republiki zarządzający archipelagiem w imieniu francuskich władz. W swoim skazitelnie białym garniturze i rozrywkowym usposobieniu stara się on pośredniczyć pomiędzy mocarstwem a mieszkańcami wysp, którzy najbardziej obawiają się jednej rzeczy – powrotu prowadzonych przez Francję tu niegdyś prób nuklearnych, o czym plotka zaczyna krążyć wśród autochtonów. “Pacifiction” to kino polityczne, ale nie takie, które utrzyma widza w fotelu za sprawą wciągającej intrygi i ciekawego rozwoju akcji. Tą pierwszą w filmie zastępuje absurdalna dekadencja, tę drugą – kąśliwa ironia. Serra potrafi uśpić czujność, aniżeli uwrażliwić na bolesne doświadczenie post kolonialnego dziedzictwa.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.