W kinie: Nienawistna Ósemka

h8

 

NIENAWISTNA ÓSEMKA
polska premiera: 15.01.2016
reż. Quentin Tarantino

moja ocena: 5/10

 

Marzy mi się sytuacja, w której wrócę do czasów, kiedy filmy Quentina Tarantino oglądałam z autentyczną ekscytacją i dużą przyjemnością. Od paru już sezonów nie mogę z ręką na sercu przyznać, że tak jest albo nawet, że czekam na te produkcje z wypiekami na twarzy. Ciągle wierzę, bo ciężko wskazać kogoś bardziej inteligentnego i lepiej rozeznanego w kulturze masowej niż Tarantino, ale szczerze nudzi mnie już ta fascynacja Sergio Leone i jego specyficznymi westernami. „Nienawistna Ósemka” jest przegadana (choć to nawet nie jest tak złe, bo dialogi były jedyną rzeczą, reanimującą mnie przed przysypianiem), za długa (trzeba wykazać się dużą cierpliwością i stoickim spokojem, by bez przebierania nogami doczekać się punktów kulminacyjnych tej historii), zupełnie niezaskakująca (festiwal sztucznej krwi – ileż można?). Nawet w miejscach, gdy film stara się być oryginalnym komentarzem na sytuację Ameryki po Wojnie Secesyjnej, w którym można by odnaleźć aluzje do współczesności, jest to tak siermiężne, że aż nużące. Zastanawiam się też, czemu Tarantino nie poszedł po bandzie i tak wybitnie teatralnej historii nie wystawił np. na Broadwayu zamiast wciskać coś tak nudnego do naszych kin. Czy zatem traktuję „Nienawistną Ósemkę” jako rozczarowanie? Na pewno. Czy to dla mnie zaskoczenie? Chyba nie.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.