W kinie: The Immigrant (Cannes)

immigrant

 

THE IMMIGRANT
Festival de Cannes 2013
reż. James Gray

moja ocena: 5/10

 

James Gray na pewno chciał się zmierzyć z jednym z fundamentalnych dla amerykańskiej mentalności mitów – american dream, tylko że forma – zbyt hollywoodzka i naiwna, sprowadziła „The Immigrant” na drogę banalnego romansidła. Jak Ameryka traktuje emigrantów, na własnej skórze po IWŚ przekonała się nasza rodaczka Ewa Cybulska i jej siostra Magda. Dziewczyny najpierw jak bydło płynęły na przeludnionym statku za Ocean, by potem doświadczyć piekło tamtejszej administracji, która rozdziela siostry. Magda ze względu na zły stan zdrowia musi przejść kwarantannę, zaś Ewa za nieobyczajne zachowanie ma udać się na przesłuchania, w wyniku którego może nawet zostać deportowana. Dziewczyną interesuje się jednak Bruno i postanawia, nie za darmo, zabrać ją do Nowego Jorku. Zbawiciel Ewy okazuje się być stręczycielem o „dobrym i złamanym sercu”, po drodze pojawi się jeszcze jego kuzyn Emil – czarujący iluzjonista, który z krewnym będzie chciał walczyć o miłość Polki. O tym, że przez jakieś 100 lat przybywający na kontynent amerykański cudzoziemcy byli poniżani i fatalnie traktowani, a po dotarciu na ziemię obiecaną szybko zderzali się z brutalną prozą życia, świetnie pokazał już w „Emigrantach” Jan Troell. Nie trzeba więc było kaleczącej język polski Marion Cotillard (i dodatkowo utwierdzającej wszystkich w przekonaniu, że Polacy to straszliwi dewoci), by przeciętnie i nudnawo opowiedzieć to jeszcze raz.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=e7XM5v_VdAg]

 

***
Kasia w Cannes powered by: