W kinie: Winter’s Bone (AFF)

 

WINTER’S BONE
polska premiera: American Film Festival (październik 2010)
reż. Debra Granik

moja ocena: 7/10

 

Zwycięzca tegorocznego festiwalu w Sundance i, jak się okazało, także pierwszej edycji American Film Festival. 17-latka przechodzi szybki kurs dorosłości, bo po zaginięciu ojca, jednego z wielu lokalnych, podrzędnych producentów narkotyków, musi zając się dwójką młodszego rodzeństwa oraz chorą matką. Musi też odnaleźć ojca, gdyż ten nie stawiając się na rozprawę sądową, marnuje kaucję, którą w dużej mierze stanowiły dom i ziemia ubogiej rodziny. Wraz z dziewczyną przemierzamy chyba najgorsze zadupie stanu Missouri, poznając ludzi, których poza pokrewieństwem łączy szereg niekoniecznie legalnych relacji. Co będzie ważniejsze dla tej społeczności: więzy krwi czy „biznesowe zażyłości”, które uniemożliwiają pomoc krewnemu w potrzebie? „Winter’s Bone” to na pewno sugestywny i zapadający w pamięć film z niesamowicie oddanym klimatem miejsca – totalnej, zapomnianej przez Boga i administracyjne autorytety prowincji. Niemniej chyba o wielką siłą wspomnianych więzów krwi w fabule Granik chodzi najbardziej, a to akurat jest ta część, która najmniej mnie przekonuje w tym skądinąd bardzo interesującym filmie.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=bE_X2pDRXyY]