W kinie: Love Eternal

loveeternal

 

LOVE ETERNAL
polska premiera: grudzień 2013
reż. Brendan Muldowney

moja ocena: 6/10

 

Ian uważa, że ze śmiercią mu do twarzy. Nie w przenośni, ale bardzo dosłownie, bo obcuje z nią od najmłodszych lat. Najpierw umiera jego ojciec, potem znajduje w lesie zwłoki koleżanki ze szkoły, które zaczyna “odwiedzać”, na koniec umiera mu matka. Gdy Ian dochodzi do wniosku, że już nic mu nie pozostało i postanawia ze sobą skończyć, spotyka w lesie grupę podobnych mu ludzi – samobójców. Zabiera ciało jednej ze zmarłych dziewczyn do domu i okazuje się, że to dla niego idealna towarzyszka. Niestety zaczyna się rozkładać. Od czego jednak jest internet, gdzie stron poświęconych samobójcom jest cała masa i można znaleźć samemu idealnego kompana (w przypadku Iana kompankę) do rozstania się z życiem. Chłopak nie do końca jednak chce stawić czoło śmierci, popełniając samobójstwo, woli ją zrozumieć, gdy ktoś inny na jego oczach pożegna się z życiem. To wszystko brzmi dość śmiesznie, ale w gruncie rzeczy “Love Eternal” jest bardzo klimatycznym, filozofującym filmem o samotności, potrzebie rozumienia śmierci, trudnej sztuce wyrażania uczuć i jest idealną ilustracją sentencji autorstwa jednego z moich ulubionych myślicieli, Paulo Coelho, o tym, że umiera się nie dlatego, by przestać żyć, lecz po to, by żyć inaczej. Nazwisko Coelho nawet tu pasuje, bo trochę pretensjonalności do irlandzkiej fabuły się wdarło, co jednakowoż nawet można wybaczyć, bo sympatycznie się ten film ogląda (głównie ze względu na wyjątkowo nienaganną stronę wizualną).

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=BEkMj4cqFXk]