W kinie: Mommy (Cannes)

mommy

 

MOMMY
Festival de Cannes 2014
reż. Xavier Dolan

moja ocena: 8/10

 

Nowy film Kanadyjczyka to kompletne studium burzliwej relacji przebojowej matki Die i jej syna Steve’a – cierpiącego na całą masę psychologicznych zaburzeń, agresywnego, nadpobudliwego nastolatka. „Mommy” zaczyna się w momencie, gdy Die musi odebrać chłopaka z placówki wychowawczej, w której stwierdzono, że tam nadpobudliwemu i sprawiającemu ogromne kłopoty dzieciakowi nie da się już pomóc. Matka zabiera syna do domu i z pomocą nowopoznanej sąsiadki Kyle postanawia przysposobić go do życia w społeczeństwie. Die sama jest kobietą temperamentną i z charakterem, radzi sobie więc z krnąbrnym nastolatkiem tak, jak potrafi – wchodzi z nim w krzykliwą interakcję, ale też stara się stworzyć klimat partnerstwa i wzajemności. Die kocha swoje dziecko, ale ta miłość wymaga od niej nie lada odwagi i poświęcenia. Każdy kolejny wybuch syna przynosi jej zarówno zwątpienie, jak i dodatkową motywację. Tą trzecią w ich związku jest nieśmiała sąsiadka Kyle – bezrobotna nauczycielka z emocjonalnymi problemami, która w szalonej rodzinie z na przeciwka czuje się lepiej niż w swojej własnej. „Mommy” opowiada przede wszystkim o macierzyństwie i komunikacji. Die może bowiem kochać swojego syna nad życie, podejmować coraz to bardziej rozpaczliwe próby zrobienia z niego normalnego człowieka, ale to komunikacja między matką i jej trudnym dzieckiem jest tu kluczem do sukces. Bo gdy matczyna miłość i upór nie wystarczą, Die pozostanie jedynie oddanie Steve’a do szpitala psychiatrycznego, co będzie niemalże równoznaczne z obopólną porażką ich związku. Jakkolwiek temat „Mommy” jest dość poważny i ciężki, Dolan opowiada tę historię tak, że czuć, iż się przy tym po prostu dobrze bawił (sam fantastycznie ubrał nawet głównych bohaterów), rysując przy tym wielopłaszczyznowy, niezwykły portret psychologiczny intensywnej, rodzicielskiej relacji, oddając całą jej skomplikowaną, niejednoznaczną strukturę. Zamknięcie filmu w wąskich kadrach dodatkowo potęguje jej gęstość i wyrazistość. Młody reżyser rozszerza je tylko w swoich ulubionych momentach – gdy może trochę pozachwycać się swoim talentem i wrażliwością na ładne, dopieszczone obrazki, razem z odpowiednią muzyką wyglądające jak wysmakowane teledyski.

 

***
Kasia w Cannes powered by: