W kinie: Gdybym tylko tu był

gdybym

 

GDYBYM TYLKO TU BYŁ
polska premiera: 12.09.2014
reż. Zach Braff

moja ocena: 5.5/10

 

Dobrze jest mieć nawet najbardziej nierzeczywiste marzenia i konsekwentnie dążyć do ich realizacji, ale zawsze gdzieś po drodze zderzamy się z prozą życia i schodzimy na ziemię, przewartościowując nasze pragnienia w taki sposób, by były one bardziej realne. Taki nie do końca optymistyczny wniosek kryje się w nowym dziele Zacha Braffa. Nawet jeśli w filmie dotyka się problemów związanych z odchodzeniem ukochanych osób, trudnym rozliczaniem relacji dziecko-rodzic i małżeńskim kryzysem, Braff ma na tyle lekki styl, że ogląda się to wszystko jak urocze, familijne kino, w którym doskonale wyważono śmiech i zabawę z elementami bardziej dramatycznymi. To jednak lekkość z gatunku tych odrobinę nieznośnych, dość przewidywalnych i trochę zbyt słodkawych. Na tle całej masy podobnych produkcji amerykańskiego kina niezależnego “Gdybym tylko tu był” nie wyróżnia się niczym specjalnym i w tym właśnie kryje się największy mankament tego filmu.

 

[youtube=https://www.youtube.com/watch?v=kw8VCDx399I]