W kinie: Ayka (Cannes)

ayka

 

AYKA
Festival de Cannes 2018
reż. Siergiej Dvortsevoy

moja ocena: 5.5/10

 

Kamera z niezwykle bliskiej odległości odprowadza noworodki, które właśnie czeka pora karmienia u swoich mam. Jedną z nich jest dwudziestokilkuletnia Ayka z Kirgistanu, która przyjechała kiedyś do Moskwy z marzeniem na odmianę swojego losu, z planem, by otworzyć tu mały, krawiecki biznes. Skończyło się na zakupie jednej maszyny do szycia, długach u podejrzanych typów, życiu w brudnym pokoju z grupą innych imigrantów, ukrywanej przed otoczeniem ciąży oraz urodzeniu dziecka, które nie ma ojca. Nie ma też w sumie matki, bo Ayka gdy tylko nadarza się okazja, ucieka z porodówki, by wrócić do pracy i zdobyć pieniądze na spłatę zobowiązań. W jednym miejscu zostaje jednak oszukana, w innym odkrywa, że podczas jej nieobecności spowodowanej pobytem w szpitalu, już ją zastąpiono. A znalezienie szybko nowego zajęcia to spory problem, gdy nie ma się ważnej wizy. Siergiej Dvortsevoy uderza w mocne, realistyczne tony, do których przyzwyczaiło nas np. kino braci Dardenne. Szczególnie blisko jest swojej bohaterki zwłaszcza w momentach jej fizycznego bólu wynikającego z niedawnego porodu, co czasem wygląda wręcz jak naruszenie jej prawa do prywatności. Wejście z kamerą nieprzyzwoicie blisko w intymne, kobiece strefy. I tylko ta cierpiąca w milczeniu przy akompaniamencie ludzkiej obojętności Ayka, paradoksalnie stanowi jakiś żywy element tego odtwórczego, okrutnego filmu. Gdy zwijając się z bólu, przedziera się przez zaspy śniegu w Moskwie, bo ktoś powiedział jej, że na drugim końcu miasta może być dla niej praca, jej desperacja staje się aktem wręcz heroicznej walki o przetrwanie. Gdy nawet odkrycie, że jednak posiada się na tym świecie nie tylko długi do spłacenia, nie daje ukojenia, a wręcz potęguje rozpacz – budzi to współczucie. Tylko nie wynika z tego ani nic dobrego dla bohaterki, ani sam film nie staje się przez to ciekawszy.

 

***
Kasia w Cannes powered by:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.