W kinie: Her Smell (AFF)

hersmell

 

HER SMELL
9. American Film Festival
reż. Alex Ross Perry

moja ocena: 7.5/10

 

Film-przeżycie. Z początku przede wszystkim dlatego, że trzeba przeżyć pierwszą część – męczącą, kakofoniczną, rozegraną w bardzo wysokiej tonacji emocjonalnej, w której ze zdecydowanie nieprzyzwoicie blisko usytuowanego pierwszego rzędu uczestniczymy w autodestrukcyjnym wybuchu głównej bohaterki. Artystki i scenicznego demona, Becky Something (warta wszystkich nagród świata Elisabeth Moss), za kulisami jednego z wielu swoich nieprzewidywalnych koncertów właśnie przeżywającej potężne załamanie nerwowe. Wokalistka spada w otchłań szaleństwa w stylu Andrzeja Żuławskiego i w dół ciągnie ze sobą wszystkich, których kocha i którzy coś dla niej znaczą. I gdy wydawać by się mogło, że po takim wstępie „Her Smell” nie jest nam w stanie zaoferować bardziej intensywnych wrażeń, totalnie zmienia się nastrój filmu i dopiero tutaj oglądamy autentyczny negliż emocjonalny jego bohaterki. Odartej z kostiumu i krzykliwego makijażu, skłóconej z życiem upadłej madonny i próbującej się pogodzić – z samą sobą, bliskimi, współpracownikami. W ciszy czterech ścian zagraconych artefaktami z niedawnej, buńczucznej przeszłości i perspektywą niepewnej przyszłości starającej się powoli posprzątać bałagan, którego być może uporządkować się nie da. Gdy Becky gra swojej córce „Heaven” na pianinie, brzmi to jak najsmutniejsze i najsłodsze zarazem pożegnanie. Liczy się tylko ta chwila, JAKBY JUTRA MIAŁO NIE BYĆ. By podtrzymać to ładne napięcie, a finał filmu uczynić bardziej spektakularnym – na swój osobliwy i osobisty sposób – Alex Ross Perry każe swojej bohaterce znów powrócić na scenę. W to piekło, przez które w gruzach legła jej egzystencja. Ta fabularna elipsa stanowi swoisty rewers początku tej historii, choć znów ma ona już całkiem inny wymiar. Wewnętrzna walka Becky toczy się dalej, ale już w zupełnie innych niż wyjściowe okolicznościach. Niby wiadomo, że show must go on z nią czy bez niej, ale gwarantuję, że takiego filmu o cenie sławy to jeszcze nie widzieliście/przeżywaliście.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.