W kinie: Greta

greta

 

GRETA
19. MFF Nowe Horyzonty
reż. Neil Jordan

moja ocena: 3.5/10

 

Isabelle Huppert, Chloë Grace Moretz i Neil Jordan za kamerą, a jednak wszystko, co mogło w przypadku tego filmu pójść nie tak, poszło nie tak. “Greta” aspiruje do miana thrillera o Hitchcockowej proweniencji, ale jest raczej niestrawną, B-klasą pulpą, pozbawioną nawet elementu komicznego, który wypełniłby dziurę po tandetnych kliszach i braku jakiegokolwiek napięcia. Huppert wciela się tu w rolę emigrantki z Węgier, która opracowała “torebkowy” system angażowania w swoje samotne życie młodych dziewczyn, którym mogłaby matkować. Ma to oczywiście swoje konsekwencje, zwłaszcza wtedy gdy afekt i zaangażowanie w relację są różne po obu stronach. Z sympatycznej, starszawej pani kobieta szybko zmienia się w psychopatyczną stalkerkę. Zauważyłam, że Huppert gdy gra w kiepskich filmach (nie tylko GRETA, bo ostatnio były jeszcze “Eva” Jacquota i “Frankie” Sachsa), sprytnie buduje swoje bohaterki na mocno ironicznej nucie. Ratuje w ten sposób swoją rolę, ale już nie cały film. W przypadku produkcji Jordana aktorstwo Francuzki wygląda bowiem, jak przygotowane do innej fabuły – lżejszej i bardziej rozrywkowej, a “Greta” to przecież doskonale nijaki thriller. Okrutnie nudny w swojej powadze i podążaniu za schematem, który nie potrafi nawet fajnie mrugnąć okiem do widza, by stworzyć wrażenie, że w tej sztywności narracyjnej jest jakaś zgrywa.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.