W kinie: Nomadland

nomadland

 

NOMADLAND
polska premiera: 23.04.2021
reż. Chloé Zhao

moja ocena: 8.5/10

 

Kiedy w 2015 r. oglądałam “Songs My Brothers Taught Me” w ramach jednej z pobocznych sekcji Cannes, a nawet później gdy w tym samym miejscu wzruszałam się na THE RIDER, nie postawiłabym złamanego grosza na to, że za parę lat Chloé Zhao stanie się jednym z najważniejszych, młodych głosów amerykańskiego kina niezależnego. “Nomadland” przez doroczny sezon nagród, począwszy od niekwestionowanego triumfu na festiwalu w Wenecji, przechodzi jak burza. Warto zaznaczyć też z całą stanowczością, że to zapewne zdarzyłoby się niezależnie od tego, czy przemysł filmowy dotknąłby pandemiczna kryzys. Choć do “Nomadland” niekoniecznie pasuje popularny frazes “kino uniwersalne”, to bowiem przede wszystkim świadectwo naszych czasów, w których – by się nie zagubić i nie zatracić – potrzebujemy z jednej strony dosadnego kina Kena Loacha, z drugiej wrażliwości kogoś takiego jak Chloé Zhao*. Jessica Bruder w swoim reportażu, którego fabularną adaptacją jest film, opisuje egzystencję tych, którzy zostali wyrzuceni z rozpędzonego pociągu kapitalistycznej gospodarki i skazani na egzystencję na marginesie. Linda May czy Bob Wells, ikony koczowniczego plemienia, przemierzającego współczesną Amerykę wzdłuż i wszerz, to autentyczne postacie. W książce dzielą się swoimi historiami, w filmie grają samych siebie. W tę społeczność z kamerą weszła Zhao, wtopić i stać się na chwilę jej częścią musiała Frances McDormand. Grana przez nią bohaterka stanęła przed pozornym wyborem. Utraciwszy życie, jakie miała, gdy po zamknięciu fabryki gipsu w niewielkim miasteczku Empire w Nevadzie, miejscowość praktycznie wymarła, ruszyła w drogę. Tak jak ona uczyniło wiele osób w kwiecie wieku, którzy zamiast wypoczywać na zasłużonej emeryturze, stali się mobilną siłą roboczą dla farmerów, branży turystycznej, a przede wszystkim wielkich magazynów Amazona. Sumienni, pracowici, życzliwi chwytają się najmniej atrakcyjnych zajęć, by zapewnić sobie egzystencjalne minimum i kontynuować ich nomadyczną wędrówkę.

Zhao w “Nomadland” wspaniale wykorzystuje motywy kina drogi, pozwalającego w romantyczne klisze o odnajdywaniu nadziei i sensu życia, wpisać społeczny traktat o tym, jak współczesne państwo zawodzi najsłabszych oraz tworzy systemowe ramy dla poszerzenia się społecznego marginesu biedy. Pogłębiania się przepaści między najbogatszymi i najmniej uprzywilejowanymi klasami. Jak w “Paryż, Teksas” zanurzamy się w bezkresnych krajobrazach kontynentu, odnajdując w nich miejsce na liryczną zadumę i humanistyczną refleksję. Z drugiej strony “Nomadland” to wspaniały, epicki traktat o wolności. O tym, co to pojęcie współcześnie oznacza, ile wymaga poświęceń i – w końcu – jak wszystko w dzisiejszych czasach, ile dosłownie i w przenośni kosztuje.

Zhao słynnemu mitowi o Ameryce – kraju nieograniczonych możliwości – nadaje nowej optyki. Pozostawiając je w mocy, uwypukla problemy i bolączki systemu, gdzie zamiast realizować marzenia, coraz częściej ludzie doświadczają powolnych upadków i porażek. Z portretu współczesnych, ekonomicznych nomadów wyłania się zarówno niepokój, ale też nadzieja. Grana przez McDormand bohaterka otrzymawszy propozycję wygodnego łóżka i dachu nad głową, a nawet odbudowania bliskich relacji rodzinnych relacji, które zanikły wraz ze śmiercią męża, wczesnym świtem wymyka się do mniej komfortowego wnętrza swojego pojazdu. W pewien sposób wybiera życie, które w tamtym trudnym momencie było jedyną opcją przetrwania, oswojenia się ze stratą, obietnicą nowej przygody. McDormand tak kapitalnie oddaje rozterki swojej postaci, że ostatecznie nie wiadomo, czy jej wyborem jest wolność, czy może kierują nią niepewność i strach o przyszłość, bo już raz utraciła to, co znała i kochała. “Nomadland” to subtelne, ściskające za serce kino, które utrzymując ludzką, empatyczną perspektywę, subtelnie obnaża najtrudniejsze dylematy współczesności, zmuszające do niełatwego przewartościowania życiowych planów, marzeń, jednostkowych egzystencji.

* To nie zawsze będzie konkretnie Chloe Zhao. Po tych sukcesach reżyserkę zapewne pochłoną większe projekty, przez które łatwo zatracić adekwatną, szczerą wrażliwość osądu. Wierzę, że to miejsce regularnie będą zagospodarowywać inni.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.