Miesiąc w Muzyce: marzec 2010 (płyty)

Gonjasufi
A Sufi And A Killer
Warp, 2010

moja ocena: 7.5/10

Przyprawiona pierwotnym naturalizmem i korzenną etnicznością płyta, magiczna i psychodeliczna zarazem. Nie wiadomo, czy to podróż w przeszłość czy echo przyszłości. Błogosławieństwo od Flying Lotusa. Czy trzeba lepszych rekomendacji?

Gonjasufi – Kowboyz&Indians

 

Pretty Lights
Making Up A Changing Mind [EP]
self-released, 2010

moja ocena: 7.5/10

Definicja eklektyzmu zamknięta w niespełna 40minutowej EPce. Płyta odwołuje się do elektro-popu, muzyki klubowej, czarnych rytmów, nowych brzmień, a całość sprawia wrażenie doskonale połączonych puzzli. Fantastyczna rzecz.

Pretty Lights (cała EPka!)

 

Oddisee
Travelling Man
Mello Music Group, 2010

moja ocena: 7/10

Kilkanaście muzycznych pocztówek, instrumentalnych, utrzymanych w klimacie old-schoolowego hip hopu, tętniących życiem, wysyłanych z różnorakich miejsc: Chicago, Paryża, Tokio, Lagos, Melbourne. Kapitalny pomysł i fajna realizacja.

Oddisee – San Fran

 

Rangers
Suburban Tours
Olde English Spelling Bee, 2010

moja ocena: 7/10

Jest w tym psychodelicznym lo-fi coś przerażającego i fascynującego. Dorotka zamiast do Krainy Oz trafia do miasteczka Twin Peaks. Trudno w takich dość chaotycznych dźwiękach osiągnąć harmo-nijny klimat, ale tu się to udało.

Rangers – Bel Air

 

Joanna Newsom
Have One On Me
Drag City, 2010

moja ocena: 7/10

Trzy płyty! Zaszalała dziewczyna. Albo po prostu nie była w stanie zdecydować się, co wybrać. Ja podpowiem: wystarczyło tylko te sześć utworów z pierszej części i byłaby walka o podium roku, a tak trochę wieje nudą im dalej brnie się w ten krążek.

Joanna Newsom – Baby Birch

 

The Ruby Suns
Fight Softly
Sub Pop, 2010

moja ocena: 7/10

Strasznie mi Nowozelandczyków szkoda, bo nagrywają naprawdę solidne, dobre płyty z bogactwem ciekawych dźwięków, a są tak niedoceniani. Może czas coś z tym zrobić? Zwłaszcza, że tegoroczny album to ich zdecydowanie najlepszy.

The Ruby Suns – Cranberry

 

Joya Mooi
Hard Melk
Play It Again Sam, 2010

moja ocena: 7/10

Pochodząca z Holandii soulowa wokalistka na całej płycie trochę plącze się w zeznaniach, ale potraktujmy „Hard Melk” jako fajny prognostyk na przyszłość, choć jej debiutowi do bardzo dobrego wrażenia naprawdę niewiele już brakuje.

Joya Mooi – When I Take A Step Back

 

White Hinterland
Kairos
Dead Oceans, 2010

moja ocena: 6.5/10

Ciekawostka dla sympatyków zeszłorocznej płyty Wild Beasts, choć White Hinterland znacznie już oddalają się od krainy intrygującego, barokowego popu na rzecz wypraw w bardziej oniryczne, rozmarzone terytoria. Ładne w sumie.

White Hinterland – Icarus

 

LoneLady
Nerve Up
Warp, 2010

moja ocena: 6.5/10

To chłopcy w zespołach zwykli nas przyzwyczajać do reinterpretacji post-punkowych klasyków, a tutaj proszę – zabrała się za coś takiego dziewczyna i wyszło jej całkiem nieźle. Jest zadziorna, dziarska i delikatnie przebojowa.

LoneLady – Intuition

 

Parallels
Visionaries
Marigold Productions Limited, 2010

moja ocena: 6.5/10

Całkiem udana zabawa elektronicznym popem spod znaku Glass Candy, Ladytron czy The Knife z mocną domieszką 80sów. Plus wokalistka uosabiająca wszystkie kobiece wokale pokroju Sandry, Samanthy Fox i innych takich.

Paralles – Ultralight