W kinie: Szepty

 

SZEPTY
polska premiera: 16.06.2012
reż. Nick Murphy

moja ocena: 5.5/10

 

Wyemancypowana Florence Cathcart zajmuje się demaskowaniem oszustw związanym z przeróżnymi zjawiskami spirytualistycznymi. Nie wierzy w nic, czego nie da się empirycznie zbadać i wytłumaczyć. Panna Cathcart zostaje zatrudniona do zajęcia się sprawą tajemniczej śmierci jednego z chłopców w szkole z internatem. Wraz ze swoim sprzętem i zdecydowanymi przekonaniami, że w placówce na pewno nie straszy duch, przystępuje do działania. Jednak tym razem nauka nie do końca jednoznacznie rozwiąże badany przez Florence przypadek. W przeciwieństwie do „Kobiety w czerni” film Nicka Murphy’ego próbuje być czymś więcej niż tylko zamglonym, wiktoriańskim horrorem psychologicznym. Wydarzenia w filmie rozgrywają się na tle bolesnych, wojennych doświadczeń ówczesnego społeczeństwa i panującej 100 lat powszechnej melancholii. W przeżyciach duchowych ludzie szukali sposobu na ukojenie bólu po stracie najbliższych. Poza niezłą próbą uchwycenia klimatu tamtej rzeczywistości w „Szeptach” pobieżnie dotyka się też kwestii emancypacji kobiet, której żywym przykładem jest główna bohaterka filmu. Jednakże zarówno czytelna, klimatyczna estetyka „Szeptów”, jak i dość płaski scenariusz niespecjalnie potrafiły wyrwać brytyjską produkcję spod skrzydeł gatunkowej poprawności.

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=T_ccZC8Nw_s]