W kinie: Obława

 

OBŁAWA
polska premiera: 19.10.2012
reż. Marcin Krzyształowicz

moja ocena: 7/10

 

„Obława” stoi na przeciwstawnym biegunie niż „Pokłosie”. Kostium historyczny złożony z obrazków z obskurnej, brudnej, beznadziejnej codzienności osiadłych w zaśnieżonym lesie polskich partyzantów walczących z nazistowskim okupantem, okropnym głodem, chorobami, zimnem i poczuciem porażki został tu wykorzystany nie tylko do subtelnego, acz bardzo wyrazistego zdemitologizowania etosu bohaterskiego AK-owca z partyzantki, ale przede wszystkim posłużył do stworzenia uniwersalnej opowieści o ludziach uwikłanych w bezwzględny wir historii. Achronologiczna, poszatkowana struktura „Obławy” dodaje jej fajnego, intrygującego klimatu, zgrabnie sprawia, że mimo prostoty historii film jest bardziej nieoczywisty, wyrafinowany. Niezwyczajna rzeczywistość w „Obławie”, jaką wytworzyła wojna to również „inny świat”, dlatego nie łatwo z perspektywy wygodnej, kinowej sali osądzać konkretne jednostki. Zdrada ma tu wiele twarzy, różne motywacje. Czy bardziej przeraża dziewczyna, która wydaje Niemcom zaszytych w lesie partyzantów, by wierzyć, że w ten sposób kupuje wolność dla swojej siostry, czy obrotny przedsiębiorca, we współpracy z okupantem odnajdujący iście kapitalistyczną receptę na radzenie sobie w nienormalnych czasach? Najbardziej fascynująca w filmie jest postać kaprala Wydry. Twardo stąpający po ziemi żołnierz cierpi już na znieczulicę po wykonaniu wielu wyroków śmierci na kolaborujących z Nazistami rodakach, czeka na niemiecką obławę, jak na dar z nieba, wybawienie od trudów i beznadziei powstańczego losu. Tak nurtujących i nieoczywistych wizji współczesnej, polskiej historii oraz tak niejednoznacznych, pełnokrwistych bohaterów w rodzimym kinie brakuje nam najbardziej

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=_O-IFGqRUrc]