W kinie: Dzieciństwo Wodza (NH)

dziecinstwol

 

DZIECIŃSTWO WODZA
Nowe Horyzonty 2016
reż. Brady Corbet

moja ocena: 6.5/10

 

Film skomponowany jak utwór muzyczny według niesamowitej partytury Scotta Walkera. Rozpoczyna się od uwertury, która wprowadza nas w historyczny klimat epoki. Skończyła się właśnie okrutna wojna, Europa liże rany i patrzy na centrum Francji, gdzie dyplomaci z całego świata negocjują pokojowy traktat. Zwycięzcy mają dostać, co im należne, pokonane Niemcy zadośćuczynić wyrządzonym krzywdom. Dalej przenosimy się do wiejskiej rezydencji jednego z polityków zaangażowanych w negocjacje – sztywnego Amerykanina, jego żony, kosmopolitycznej dewotki i ich kilkuletniego synka. Nierozumiane przez dorosłych dziecko wymyśla coraz to bardziej dziwne, niebezpieczne formy sprzeciwu wobec tego, co oferuje mu otoczenie. Czyli niewidzialną egzystencję w świecie, którego nie rozumie i którego nikt mu nie tłumaczy. Rytm tego filmu wygrywają dość powolne, apatyczne nuty, ale to zabieg jak najbardziej celowy i budzący skojarzenia z kostiumowym kinem Stanleya Kubricka (“Barry Lyndon”) czy Alejandro Amenábara (“Inni”). Ta pozorna monotonia prowadzi bowiem do bombastycznego, psychodelicznego finału – narodzin despotycznego wodza, który wyrósł z mroku czasów, zwodniczej tradycji i błędów bliskich, niepotrafiących zareagować na kiełkujące pod ich nosem zło. Do “Białej Wstążki” filmowi Brady;ego Corbeta oczywiście daleko, ale chyba nikt nie miał aspiracji, by ścigać się z wielkim Michaelem Haneke. Chodziło bardziej o spójny w formie (szalenie intrygującej) i przekazie (spójnym i całkiem ciekawym) obraz, który przykuje uwagę widza. I to właśnie się dzieje w przypadku “Dzieciństwa Wodza”.

 

 

***
Kasia na Nowych Horyzontach powered by:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.