WSZYSTKIE PIENIĄDZE ŚWIATA
polska premiera: 26.01.2018
reż. Ridley Scott
moja ocena: 4.5/10
Ridley Scott i spółka powinni wpłacić połowę dochodów z dystrybucji tego filmu na organizacje powiązane z akcjami #MeToo i Time’s Up, bo tak rozległego rozgłosu “Wszystkim Pieniądzom Świata” zapewne nie przysporzyłaby tradycyjna kampania promocyjna. Chodzi oczywiście o sprawę Kevina Spacey i szybkiego zastąpienia chwilowo skompromitowanego aktora przez Christophera Plummera. Trzeba było dokręcić niektóre sceny, a Oscarowy wyścig sprawił, że nie było na to wcale tak wiele czasu. Michelle Williams zgodziła się na planie pojawić za darmo, Mark Wahlberg pobrał za dokrętkę sowite wynagrodzenie, które w wyniku upublicznienia informacji przekazał dla Time’s Up. Pewnie nie uwierzycie, ale to najgorętsze i najbardziej emocjonujące informacje, jakie o dziele Ridley’a Scotta można powiedzieć. To film całkowicie o niczym. Zbyt powolny i mało widowiskowy, żeby traktować go jak typowy sensacyjniak o ratowaniu nastolatka z bogatej rodziny z rąk porywaczy. Zbyt bezbarwny i łopatologiczny, by rozpatrywać go w kategoriach porządnego kina psychologicznego. Scotta zawiodły nieco jego reżyserska precyzja i rutyna, bo np. efektowna, sprawna praca montażowa sprawia, iż poszczególne wątki wydają się wyjątkowo pobieżnymi i skrótowymi. Interakcja między bohaterami także została nienaturalnie spłaszczona (przemiany Cinquanty i Fletchera Chase’a to podręcznikowe wręcz kurioza). Cała postać J.P. Getty’ego w eleganckiej interpretacji Plummera w ogóle wygląda, jak wyciągnięta z jakiegoś zupełnie innego filmu (czy tylko ja mam wrażenie, że ten nieszczęsny Spacey byłby aktorsko dużo ciekawszy w tej konkretnej roli?). Najbardziej mnie jednak uderzyło, jak irracjonalnie zignorowano tematykę przenikania się pieniędzy i władzy, którą się tu podejmuje i która naturalnie powinna napędzać fabułę, ale w ogóle się jej nie rozwija i nie pogłębia. “Wszystkie Pieniądze Świata” są zatem filmem pustym i mechanicznym, autentycznie nikomu niepotrzebnym.