ARCTIC
Festival de Cannes 2018
reż. Joe Penna
moja ocena: 6/10
Aktorski masterclass Madsa Mikkelsena, wcielającego się w rolę uwięzionego na arktycznej pustyni rozbitka cudem ocalałego z lotniczego wypadku. Samotny i otoczony połaciami bezkresnej, białej, wietrznej przestrzeni mężczyzna zrobi wszystko, by przeżyć i doczekać ratunku, który nie wiadomo, jeśli i kiedy w ogóle nadejdzie. Joe Penna z pasją zafascynowanego survivalowym kinem debiutanta, patrzącego na współczesne przeboje gatunku pokroju “Cast Away”, “127 Godzin”, “All Is Lost”, a nawet “Marsjanina”, ze świetnym aktorem i dobrym operatorem za kamerą ewidentnie w “Arctic” przeżywa przygodę swojego życia. Mimo totalnej wtórności, z jego filmu bije szczera pasja i niewymuszona energia całościowo potraktowanej historii, od bohatera do bezlitosnych okoliczności przyrody, naturalnie rodzących się trudności i zagrożeń. To naprawdę sprawne widowisko, które kapitalnie się ogląda. Trzymając kciuki za bohatera, którego szanse na przetrwanie w nieprzyjaznej Arktyce z pozoru wyglądają dość mizernie. Film Penny choć zbyt ostentacyjne chwali męstwo w jego najbardziej pierwotnej postaci, bo uosabianej przez siłę fizyczną i zaradność majsterkowicza, w który odbija się ludzka szlachetność i poświęcenie, podnosi też wiele humanistycznych kwestii. Przekonuje, że nawet w beznadziejnych okolicznościach człowieczeństwo można w sobie obronić, walczyć do końca i nigdy nie tracić nadziei. Promuje też banalną prawdę, że w pewnych okolicznościach to, czego najbardziej potrzebujemy i czego nie da się niczym zastąpić, to bliskość drugiego człowieka.
***
Kasia w Cannes powered by: